Czas ucieka a ja tkwię w miejscu. Zakotwiczyłam na dobrze w tej "magicznej" wadze.
Zawsze jest to "coś" co przeszkadza, nieszczęsny pretekst... natłok w pracy i brak czasu na ćwiczenia, stres i kompuls, upały i tragiczne zmęczenie, głód przed @@@
Aktualnie to ostatnie. Wchłaniam słodycze. Polegam na węglowodanach...
Nie chce mi sie tego liczyć. Nie mam siły ćwiczyć. Co jest się pytam sama siebie?
160, 100, 30, 50, 200, 100, 200, 120, 300, 200, 100 = 1560
Agaszek
16 czerwca 2010, 07:40A może to po prostu Twoja waga, ta w której Twojemu organizmowi jest najlepiej ;-) NIe myślałaś o tym ?
statekmarzen
15 czerwca 2010, 22:40zobaczysz będzie dobrze kup sobie magnez to się trochę postawisz na nogi. Tez tak miałam i dzis jestem w dobrej formie :):):) Trzymam kciuki za Ciebie
mate1
15 czerwca 2010, 22:20musisz przeczekać ten trudny okres a potem znowu bierzemysie do roboty bo bez pracy nie ma kołaczy a tu w zasadzie nie powinno byc kołaczy bop to portal dla odchudzajacych się
AgatkaNowa
15 czerwca 2010, 21:07nom ja tez tak mialam przez dluzszy okres ale potem spadalo rowniutko:)
wagagaga
15 czerwca 2010, 21:01To normalne, każda z Nas odchudzaczek tak ma..dni gorsze tak zwane ;) Głowa do góry! walczyć z węglowodanami! a co!!