Pojechałam dziś do lekarza na kontrole blizny i wszystko ok. Po drodze zaliczyłam 2 lody mcflurry, shake i skrzydełka z kfc. Potem kupiłam za ciasna spódnicę w rozmiarze 42 aby się zmotywować do powrotu na dietę....
W domu zjadłam pół białego chleba i jeszcze litr lodów od grycana!
Ok, ok poszalałam i stwierdziłam, że więcej tak nie chce więc poszłam biegać i wyszło 4.8km! Nie wiem jak będzie jutro ale po bieganiu czuje się lepiej niż po jedzeniu:)
jagoodka76
23 maja 2016, 07:37Witaj, ja też odpuściłam z dietą tak lekką ręką że aż strach bierze. Na razie jestem + 2 w przód, jest mi głupio i jestem zła na siebie że nie potrafiłam zapanować nad sobą, a tak ładnie szło. Ale patrząc na Twój wynik jaki osiągnęłaś od początku to wielki szacun. Nie poddawajmy się i wracajmy na dobrą drogę, pozdrawiam pa pa.
KittyKatt
22 maja 2016, 12:14Wow, podziwiam cię, że po takim jedzeniu miałaś siłę jeszcze na bieganie :)
mami30
22 maja 2016, 00:21Jak mam takie dni, to nawet nie jestem w stanie tego opisac, bo samo wyliczanie mnie dobija. Ale za to ladnie sie przebieglas :)