Zaczęło się od siłowni i to od 6,50:) Oj jak ciężko było się zwlec z łóżka o 5.40 ale na siłowni byłam druga (nie licząc trenerów). Oczy malutkie i całą sobą dałam znaki, że się nie wyspałam. Potem było już tylko lepiej:) tylko jeść mi się chciało bardzo po takim poranku. W pracy wiadomo, nie ma problemów to trzeba je wymyślić. Dzień bez krzyku szefa dzień stracony:)
Od poniedziałku zmiany w pracy i będzie się trzeba przyzwyczaić do nowego grafiku:( pobudki o 5.30, powroty przed 19:( no ale trudno. Kazał pan...
Pozdrawiam gorąco i pozytywnie z uśmiechem... aż dziwnie na taki dzień:)
Po123
28 stycznia 2016, 15:40Witaj . Ja wstaje od 2 lat o 5,30 . Człowiek się przyzwyczaja tylko mam jeden problem w sobotę i niedziele też tak wcześnie się budzę. Brawo za siłownie . Pozdrawiam gorąco
Big-women-outside
26 stycznia 2016, 17:49brawa za checi :) dasz rade bedzie dobrze .pozdrawiam