Jeden weekend i takie zamieszanie z wagą! Na szczęście wracam do wagi z paska...
Dziś pierwszy raz usłyszałam od koleżanki z pracy pytanie czy przypadkiem nie jestem na diecie, bo coś chudnę nie zgodziłabym się z nią, gdyż po ubraniach jakoś specjanie nie czuję, a 3 kg przy mojej budowie/wzroście wielkiej różnicy nie robi.. no ale miło. Mój chłopak ostatnio zrobił podobną uwagę, ale odniosłam wrażenie, że powiedział to głównie z litości, po tym jak ostatnio widział moje mikro porcje żywieniowe
Co by nie było wciąż tu jestem i będę walczyć. Stawiam realne cele, tak przynajmniej mi się wydaje: 71kg na wadze z 1 grudnia, 69kg do świąt (nie do końca roku, wszyscy wiemy co waga pokaże po świętach pierogów sobie nie odpuszczę)
Menu z dzisiaj:
I śniadanie: smoothie z mrożonych malin i miodu
II śniadanie: jogurt grecki z musem truskawkowym i 2 łyżkami musli
Lunch: 3 pieczone skrzydełka z kurczaka z ryżem i pieczarkami
Kolacja: owoc kaki z granatem i sokiem z limonki
w ciągu dnia: 2 mandarynki, 3-4 kawy, , +/- 1l wody