tydzień wakacji w rodzinych stronach mamy = niewiemilekalorii:D.
Wiem tylko, że dużo tez chodziliśmy, zwlaszcza z bagażami:P, ale jak już nas kazdy z rodizny ugościł to... no po prostu jedlismy i jedlismy i jedlismy:) Grunt, ze wypróżnianie szło tak dobrze jak jedzenie xD. Mój brzuch chyba urósł, nie wiem, na wage nie wchodziłam, jutro rao wejde:).
Od dziś już znacznie lepiej z jedzeniem, nikt mi nie stawia przed nosem swojskiego jedzonka mieska i warzywek, wię cnie opycham się tym, zwłaszcza że tamte naprawde były pycha.
Tyle dobrze, że do każdego jedzenia dostałam zielona herbatke:).
Dziś rano 3 kwadratowe kromki ciemnego chlebka, łyżka stołowa serka kanapkowego, 3 liscie sałaty, 3 plastry pomidora i 3 cienkie i male plasterki swojskiej szynki od cioci xD. Wyszło ok 300kcal.
Na drugie śniadanko jabłuszko - 70kcal.
Obiadek: 300ml zupy ogórkowej zabielanej jogurtem + 3 kromki chlebka.
Na obecną chwilę nie mam gdzie cwiczyć, jesli chodzi o pelny terening, bo mam remont w mieszkaniu. Rodzice chodzą spac na działkę bo posiekali swoje lozko i fotele. A ja sie cisne z bratem w zagraconym malenkim pokoiku.
Za tydzien moze system zostanie ogarnięty:-).
Mój narzeczony powiedział, nie wiem czy z aluzją czy nie, "schowaj brzuch bo wystaje". Hm, to znak ze faktycznie czas spiac posladki. Jestem bardzo zmobilizowana:) Dzis wieczorem sprobuje jakoś w lazience pocwiczyc chociazby to co się da:)
BigMum
20 sierpnia 2013, 11:29spacerki po okolicy są bardzo fajne :) powodzenia
maybedies
20 sierpnia 2013, 11:20powodzenie ;) polecam skalpel ewy chodakowskiej :)
loxlo
20 sierpnia 2013, 11:17wychodź na dwór, na rolki, na rower :)