Ale nie w kilogramach:P. Co prawda po tygodniu spadl mi cm z brzuchola, to jet przyjemnie:).
2 dni nie ćwiczyłam bo:
zawroty, mdłości, ból głowy, wyczerpanie, wyjazd do domu, foch, złe samopoczucie, multum spraw do zrobienia.
Dziś po męczących praktykach i załatwieniu reszty na ostatni guzik - i korzystajac z okazji że w domu był tylko tata-spał - to zrobiłam sobie trening Ewy - 4 treningi po 6 minut. Leżałam i kwiczałam porządnie na podłodze po tych 29 minutach.
Ale samopoczucie wróciło. A myślałam, że będzie gorzej, bo neta nie było, nie pamietałam cwiczeń, a skalpel znudził mnie jak juz mowilam.
Zjadłam kanapki z paprykarzem, na obiad fryteczki domowe - nie mowic ze niezdrowe i tłuste i chemia bla bla, bo ręcznie gotowałam, kroiłam i piekłam:P. do tego sos jogurtowo czosnkowy, surówka z czerwonej kapusty i karp or mintaj zapiekany :). yty zdrowy obiadek by mamcia<3.
Na kolację - łyżka śledziowej i po ćwiczeniach kiwi z jabłkiem.
Nie wiem co z cwiczeniami, brat chory, leży = brak miejsca w pokoju. W dużym pokoju też, bo rodzice zostaja w domu. Zostaje mi mała łazienka i wszelkie ćwiczenia prócz deek i podobych :P.
MadzioRek90
22 lutego 2013, 23:37Co do Ćwiczen Ewy robiłam killera i szok treningi, fajna sprawa! :) muszę też ogarnac te 6 minutowe :) pozdrawiam:)