Od Wielkanocy byłam w stanie dość trudnym do opisania.Wiedziałam, że to co mam już się kończy. Choć szczerze cieszę się z powodu ukończenia liceum, czuję jednocześnie pustkę i smutek. Jestem już taka stara. Co prawda nie wczoraj stałam się pełnoletnia,jednak dopiero wczoraj zrozumiałam, że to już ten czas, czas zmian. A stało się to przez moją przyjaciółkę, która jak zwykle zakochała się bez opamiętania,druga z kolei pocieszając ją i jednocześnie doprowadzając do porządku,powiedziała "to już nie gimnazjum" a po chwili dodała "już nawet nie liceum".Wtedy właśnie zrozumiałam, że wszystko beztroskie już za mną i najwyższa pora w pewnym stopniu opuścić gniazdo rodzinne. Ten fakt, tj. wolność i samowolka studencka, jest jedyną rzeczą napawającą mnie optymizmem. Zastanawiam się, czy zmiana szkół nie doprowadzi do zerwania kontaktu ze znajomymi ze starej klasy.Nie mam co narzekać, trafiła mi się naprawdę fenomenalna ekipa i przez 3 lata zżyliśmy się jak rodzeństwo.
Nie mam co liczyć na spotkania z nimi w czasie wakacji,ponieważ wyjeżdżam do USA. Jak co roku cieszę się, że spotkam tam siostrę,która jest ode mnie 11 lat starsza i zawsze traktowała mnie niemal jak własne dziecko. Bardzo za nią tęsknię. Widujemy się tylko w wakacje. Dotychczas każde były takie same. Włóczenie się po sklepach, wypady na plaże, długie spacery. Najwięcej czasu jednak spędzałyśmy w drodze. W samochodzie wychylałam się przez szyberdach, machałyśmy do przystojniaków, ja jak wariatka podkręcałam radio i darłam się na cały regulator. Wiem doskonale, że Mela czerpała z tego radość taką jak ja. W tym roku spłynęło na nią prawdziwe błogosławieństwo, spodziewa się dziecka.Maluszek urodzi się już za kilka tygodni. To okropne, ale czuję się zazdrosna.Już nie będzie wspólnych wycieczek ani wygłupów. Będzie teraz mamą, już nie będę najważniejsza. Na te sprawy macham ręką. Smutno mi po prostu, że spędzę z nią mało czasu, a przecież i tak rzadko się widujemy. Jestem okropną egoistką? Mam nadzieję, że chociaż znajdę pracę i nie będę się nudzić i przy okazji trochę zarobię, przez co odciążę siostrę z moich wydatków.
Przyjaciółka ze Stanów, powiedziała mi żebym się nie martwiła, bo będę z nią "podbijać NY". W związku z tym głowa do góry i zaczynam od nowa.
Nowy start!
Maj to nie tylko matura, ale również przedsmak wakacji. Plan wchodzi w życie dziś. Do Mel B dołączyłam biegi. Muszę mieć płaski brzuch, szczupłe uda i krągłe pośladki. Codziennie godzina dla ciała. Postaram się regularnie dodawać wpisy i oczywiście komentować wasze.
Co drugi dzień będę biegać na przemian z ćwiczeniami nóg. Mam nadzieję, że uda mi się wytrzymać. Mam dobrą motywację póki co.
Dziękuję za uwagę!
Madzia26130
29 kwietnia 2013, 19:14powodzenia :)
jabuszko111
29 kwietnia 2013, 14:01Trzymaj się mała, trzymam kciuki ;D