Przed dzisiejszym wejściem na wagę miałam spore obawy. NIby wiedziałam, że powinno być dobrze, bo poza jedną wpadką, cały tydzień byłam grzeczna (chodzi o jedzenie). Ale z grubasem to nigdy nic nie wiadomo. Na szczęście zobaczyłam o 1 kg mniej. To mnie niesamowicie ucieszyło. Popadłam już bowiem w stan beznadziei, że już nie będę mogła schudnąć. Teraz odzyskałam wiarę.
Wczoraj też po raz pierwszy świadomie pokonałam pokusę. Byłam na imieninach u Babci (Krystyna - a jakże), stół zastawiony słodkościami, a ja zamiast tego nałożyłam sobie obiadu, bo w domu nie zdążyłam zjeść a u babci rzecz jasna zawsze coś jest, i wypiłam herbatkę. Rolady czekoladowej z bitą śmietaną nawet nie tknęłam (choć jak to piszę to jakoś mi tak ślinka na nią leci). No może w końcu wrócę do wagi, którą udało mi się osiągnąć 4 lata temu. No i teraz wiem, co robić żeby ją utrzymać.
ŻREĆ MNIEJ!!!!
Tiaaaa ale jestem mądra (sarkazm)
jolaamor
15 marca 2014, 05:39z tą maszyną to tak jak ze mną,i doskonale ciebie rozumiem z tymi słodkościami!
Angela104
14 marca 2014, 08:41gratuluje spadku ;D ! świetnie , że pokonalaś pokusę, pewnie było ciężko, powodzenia !
agulina30
14 marca 2014, 08:39gratuluję spadku i pokonania pokusy. powodzenia!