Końca świata nie było, dalej trzeba tyrać i walczyć o zgubienie znienawidzonego sadła. Dziś będą ćwiczenia z kategorii "prace domowe". Mam bardzo napięty plan dnia, bo muszę poprać, sprzątnąć łazienkę, skosić trawę i jak wystarczy czasu umyć okna. Waga spadła w dół. No może w końcu powrócę na właściwe tory.
papi2311
21 maja 2011, 08:59podobno ten koniec ma nadejsc dzis o 18 a wiec wszystko przed nami hehehe....no ja dzis tez mam troche roboty...a wiec milej pracy i milego weekendu pozdrawiam