Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wścieczka
20 lutego 2011
Dziś miałam od rana wścieczkę. Po prostu aż mnie nosiło. Z mężem prawie się rozwiodłam, a dzieci prawie do domu dziecka oddałam. Że to oczywiście gruba jestem, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi i nikt mnie nie rozumie. Wieczorem jednak zamiast zalec przed telewizorem poszłam na spacer. Zrobiłam 5 kilometrów przy -14 stopniach mrozu (ale spokojnie byłam ciepło ubrana). Chyba mi się endorfiny wydzieliły, bo już nie jestem taka nabuzowana. I mam znów wiarę, że w końcu schudnę, że w końcu mi się uda.