Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Podniesiona na duchu


Dzisiaj to tak chciałabym optymistycznie trochę, bo ostatnio zrzędzę jak stetryczała staruszka. Przez ostatni dni uczciwie czytałam wpisy moich znajomych i naszło mnie takie przemyślenie. Większość moich koleżanek to osoby bardzo nastawione na robienie kariery. Teraz kiedy zostały Paniami Mecenaskami to widać to jeszcze bardziej. Już pod koniec pierwszego roku aplikacji przestałam się przyznawać, że gotuję w domu obiady i nie jadam na mieście, że nie kupuję na wigilię gotowych pierogów, a barszcz mam z buraków a nie z papierka. Że jak mó mąż wraca z pracy, to czeka na niego obiad na stole. Byłam passe, taka wiejska i nienowoczesna.
Ale czytając wasze wpisy nareszcie dostrzegłam, że takich jak ja jest więcej. I to mnie bardzo podniosło na duchu, bo widzę że to co mnie się wydaje normalne JEST normalne, a mnie się nic nie wydaje. Wy też gotujecie, macie mężów, dzieci i pracujecie a sobota jest dniem nadrabiania całotygodniowych zaległości i rodzinnego spędzania czasu. Wy też potraficie wstać o 5 nad ranem, żeby poprasować albo nastawić obiad, albo lepić pierogi na Wigilię. Uwierzcie mi od jakiegoś czasu miałam wrażenie, że to tylko ja tak robię, bo w moim otoczeniu nie mam nikogo kto codziennie gotowałby obiad dla rodziny i piekł ciasto na niedzielę. A jeśli już najdą się takowe, to są to z reguły panie pod 50-tkę, gotujące dla swoich synów i córek.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.