Wczoraj miałam taki dzień na rozmyślanie. Pogoda była przepiękna, więc udałam się na spacer. Od jakiegoś czasu mam z tym niewielkie problemy. Chodzi o moje dzieciaki. Coś ich ostatnio wzięło, że nie chcą ze starą matką paradować na spacery. Jak jestem sama w domu i męża nie ma, to właściwie rzadko chodzę spacerować, bo nie mam co z dzieciakami zrobić. Przecież nie będę prosić taty ani sąsiadki, żeby mi posiedzieli z dziećmi bo ja na spacer chcę iść.
Na szczęście wczoraj udało mi się ich na ten spacer namówić. Poszłam sobie do mamy na cmentarz i tak posiedziałam na ławeczce i pogadałam sobie trochę z nią, bo targają mną straszne obawy. Chodzi oczywiście o moją działalność. Mam taki strach, bo czuję że po raz kolejny przyszedł czas dorosnąć. Za 7 dni zacznie się odpowiedzialność, i to nie tylko za siebie, ale także i za innych, bo oni przecież będą mi powierzać swoje sprawy. Poza tym pewnie już niedługo dojdzie też odpowiedzialność za mojego pracownika, bo przy tym charakterze pracy, to bez sekretarki ja długo nie pociągnę. No i tak mnie ta odpowiedzialność trochę przygniata.
Przez te wczorajsze rozmyślania, to nawet za dużo nie zjadłam. Do wagi z paska brakuje mi już tylko 100 g. Teraz mam postanowienie, że na Wszystkich Świętych pozbędę się tej 8 na zawsze mam nadzieję.
penelopa89
11 października 2010, 07:35Nie przejmuj się , jak to się mówi - najtrudniej podjąć decyzję - a później okazuje się że nie taki diabeł straszny jak go malują :) powodzenia i pozdrawiam :) a waga zniknie zanim zdążysz się obejrzeć :)