dietkowanie idzie zgodnie z planem, co prawda ostatni posiłek jest ok 19-19.30 ale wcześniej nie daje rady, od 17.00 jestem w drodze do domu więc nie mam jak zjeśc a jak zjem przed 17.00 to nie wytrzymam do rana.
Spać chodzę ok. 23-24.00 więc chyba tragedii nie ma. Na wagę nie staje bo jestem napęczniała ( wizytacja:)) i boję się, że waga jest na +.
Chwilami jest troszkę ciężko a zwłaszcza wtedy kiedy szanowny małżonek biegnie z tabliczką czekolady i od progu woła " kochanie może kawałeczek?", niewiem czy robi to celowo czy zupełnie bez wiednie. Pokusa wielka chociaż stawiam dzielnie czoła. A co będzie w sobotę!! Brr. mam gości ( imprezka imieninowa), co tam dam radę i już!
trzymam kciuki za wszystkie Vitalijki, pozdrawiam.
Lusena
10 listopada 2009, 18:40a może kup sobie czekoladę gorzką i jak mąż bedzie Cię częstował czekoladką i Cie kusił, to zjedz sobie dwie kosteczki gorzkiej, na pewno nie zaszkodzi :)
Juta27
10 listopada 2009, 15:56Widze,ze i Tobie sie przydadza. Impreza imieninowa to niestety potezna pokusa ;) A szanowny malzonek naprawde ci nie pomaga :D Moze kup cos czego on nie lubi najbrdziej na swiecie i pytaj go co chwile:kochanie,moze kawaleczek: ;) Jak to nie poskutkuje to juz tylko silna wola ci pozostanie. Trzymam kciuki za sobote. Pozdrawiam
Peysti
10 listopada 2009, 15:09trzymam kciukasy, ja jutro mam mieć taką składkową imprezkę, a c odo kuszenia to moja połowa też jest taka, że mnie częstuje ciasteczkami, ale ja mówię twardo nie. I tak trzymać :) powodzenia w sobote