Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
coraz ostrzej


Witajcie Kochane!

Stwierdzam, że coraz bardziej daję sobie w kość :). I dobrze!!! :-D zastanawiam się jednak w którym momencie odpuścić i przestać zwiększać intensywność ćwiczeń.

Wczoraj coś we mnie pękło. W sobotę zrobiłam Banish fat boost metabolism - mój ulubiony ale też bardzo intensywny trening. Wczoraj zrobiłam "zwykły" skalpel Chodakowskiej i już podczas niego czułam się jakaś taka ociężała i szło jak po grudzie :(. Oczywiście po skalpelu wchodzę jeszcze na 20 minut na stepper. Po pięciu minutach zaczęłam się dziwnie czuć, po 10 zeszłam ze steppera bo aż kręciło mi się w głowie. Nigdy wcześniej tak nie miałam. Może jednak powinnam sobie robić przerwę jakąś? Planowałam niby raz w tygodniu nie ćwiczyć ale jakoś nie mogę ... chyba się już znów uzależniłam.

Dziś już ok. Do zeszłotygodniowego zestawu "na poniedziałek" dołożyłam jeszcze 150 brzuszków. Po nich od razu 17 Minute At Home Cardio – High Intensity Interval Training Workout i jeszcze potem 20 minut na stepperze. Dziś czuję się super! Na dodatek na wadze rano było o ponad pół kg mniej niż w piątek :)) Cieszę się, szczególnie, że wczoraj niestety dwa razy "zgrzeszyłam". Co prawda te grzeszki były planowane od miesiąca ale ponoć "zbrodnia" zaplanowana jest bardziej karygodna niż ta popełniona w afekcie. Cóż takiego złego zrobiłam? Ano zjadłam kawałek domowej pizzy upieczonej przez małża i popiłam to połową butelki pysznego piwka :D
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że ów kawałek pizzy i piwko zjadłam zamiast obiadu a i kolację sobie odpuściłam :). Poza tym w menu wczorajszym znalazło się standardowe śniadanko (2 kromki razowca z polędwicą drobiową i ogórkiem + 10 rzodkiewek). Oraz naturalny jogurt z kawałkiem ananasa, kiwi, banana i z 4 malutkimi suszonymi śliwkami.

Nie chce mi się liczyć ile to kalorii ale tak na oko myślę, że jedynie ciut ciut przekroczyłam (jeśli w ogóle) moją normę 1300-1400 kcal.

A powiem Wam jeszcze, że dziś jestem bardzo podekscytowana bo umówiłam się na kawkę z jedną z Vitalijek :). Będziemy się pilnować, żeby nie wciągnąć niczego poza kawką. To nasze pierwsze spotkanie 'na żywo" - mam nadzieję że się poznamy bez problemu :D
  • Morganna

    Morganna

    7 marca 2013, 14:37

    No jakieś tam zmiany są ... mniej więcej 2-3 kg mniej jednak robi swoje ale mam wrażenie że gdybym jadła więcej albo mniej ćwiczyła to nie chudłabym wcale.

  • radiowa

    radiowa

    7 marca 2013, 09:00

    Kochana, przecież Ty spalasz wszystko, co zjadasz!:) wiem, że w kilogramach przy wzmożonym wysiłku fizycznym nie widać aż takiej różnicy, więc chciałabym zapytać jak wyglądasz? zauważasz zmiany? buziaki:))

  • motylek.anna

    motylek.anna

    4 marca 2013, 21:49

    Bardzo się cieszę z naszego dzisiejszego wypadu i popatrz, nie uległyśmy żadnej pokusie i wiesz co? - Nie mogę się doczekać następnego małego wypadziku :))))) Miłej nocki Ci życzę. :*

  • Morganna

    Morganna

    4 marca 2013, 21:16

    Bez przesady :) Jem całkiem sporo ale fakt, chyba uzależniłam się od ćwiczeń. Aniu ... to ja jestem zaszczycona że Cię poznałam :D

  • MonikaPG

    MonikaPG

    4 marca 2013, 17:48

    Morgana, proszę Cię przecież Ty prawie nic nie jesz i ćwiczysz jak szalona i mówisz o wyrzutach sumienia????

  • motylek.anna

    motylek.anna

    4 marca 2013, 15:37

    Juuuuuuuuupiiiiiiiiiiiiiiiii!!!! Czuję się zaszczycona, bo to właśnie ja wybieram się z Tobą na kawkę :D i nie mogę się już doczekać :D poza tym upadłam i jeszcze nie wstałam, jak zobaczyłam ile ćwiczysz. Coś niesamowitego! Jestem pod wrażeniem, ogromnym!!!

  • Morganna

    Morganna

    4 marca 2013, 15:27

    Kasia ... ze strachu że będzie miał dużo kcal wolałam nie sprawdzać tłustości sera ;-). Na całą blachę poszło ok 250 gr sera Gouda. Blacha była podzielona na 8 kawałków, z czego ja zjadłam jeden więc chyba aż tak dużo tego sera mi się nie trafiło.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.