czuję się się i winna.. Wszystko mi dobrze szlo dieta nawet ćwiczenia w przeciągu miesiąca schudłam 5,5 kg. Byłam naprawdę zadowolona i dumna z siebie ze wszystko wytrzymuję że trzymam się diety i że zdrowo sie odżywiam i ćwiczę no i taka byłam dumna że sobie zrobiłam przerwę, zawsze miałam wymówkę a bo to święta, babcia sie obrazi jak nie zjem kawałka jej ciasta czy pierników i całej masy innych potraw.
Wtedy stwierdziłam: " Monia święta trwają 3 dni a później wrócisz do diety i ćwiczeń" no tak trwały tyle ale później sielanki czas dalszy, wyjechałam na sylwestra w góry do Karpacza( uwielbiam te miasto!) i przez pierwsze 3 dni mojej sielanki miłosnej było dobrze ograniczałam się i w ogóle nie jadłam słodkości tłustych rzeczy nic:) nawet mój chłopak mnie podziwiał że daje radę :) no ale cóż w czwarty dzień już nam przyszła ochota na pizze taka ogromną 40 cm :P jedliśmy ja na kolacje i na obiad dnia następnego ale że byliśmy na basenie chyba z 6 h to coś z tego spaliłam więc miałam mniejsze wyrzuty sumienia :P noo ale to nie koniec zachcianek oczywiście byłam w biedronce na zakupach i jak zobaczyłam że wszyscy chodzą z chipsami to i ja miałam na nie chrapkę a to już było apogeum mojej diety! do tego doszła cola i na kolacje w sylwestra mój ukochany M. zabrał mnie na kolację wiec stwierdziłam raz nie zawsze a że dawno nie jadłam frytek i piersi w panierce to sobie zamówiłam i od tamtej pory do wczoraj byłam na diecie rotacyjnej : gdzie sie nie odwrócę to coś zjem!! Ale juz KONIEC!! Najadłam się i teraz muszę spalić te 2 kg które do mnie wróciły i spalic je!!!
Dosłownie to jest ze mną dokładnie tak :
Dosłownie to jest ze mną dokładnie tak :
Ale dosyć ! od dziś zaczynam powrót na dobre tory! Przecież tak wiele chciał osiągnąć! Zmienić swoje ciało i wreszcie zaakceptować się . I wiecie co osiągnę to! Wiem że zawsze mogę na Was liczyć , że otrzymam od Was wsparcie czy tez kopniaczka wtedy kiedy będzie trzeba :)
mój facet najechał mi trochę na ambicje że tylko obiecuję że schudnę samej sobie a nic z tego po miesiącu już mi zapał i motywacja mija i mam wytłumaczenie na słodkie ;
Ta wymówka już się skończyła teraz czas zabrać się za własna dupę żeby w końcu była cudaśna! No może być taka :
TAK WIĘC WRACAM NA DOBRE TORY OD DZIŚ WALKA: JA KONTRA MOJA WAGA I WYGLĄD!
OBSTAWIAM ŻE JA WYGRAM!!!
Długi wpis dziś ale musiały te moje grzeszki ujrzeć światło dzienne! :)
Pozdrawiam Was Monyqu :D
evelevee
19 stycznia 2014, 14:44Powodzenia! Napewno dasz radę!PS. A Karpacz to rzeczywiście świetne miasto!
araksol
19 stycznia 2014, 13:20Poradzisz sobie...
lucyna86
18 stycznia 2014, 20:13dziękuję za zaproszenie i mily opis, widzę że ci pieknie idzie, a okresem świątecznym się nie przejmuj. każda z nas przeżywała wtedy ciężkie chwile :D ....ważne żeby później się ogarnąć i powrócić na "właściwy tor " ;) trzymam kciuki, będę do ciebie zaglądać
szukajmnie
18 stycznia 2014, 20:11Teraz musisz nadrabiać, kto by pomyślał, że tych kilka grzeszków tak wpłynie na wagę, a jednak! Wiem dobrze, że najgorzej zrobić skok w bok, później trudno wrócić na właściwą ścieżkę. Śniadanie tak późno, bo: długo spałam, jadłam wczoraj w nocy i co najistotniejsze nie miałam nic w lodówce. ;)
inesiaa
17 stycznia 2014, 21:32Najgorzej zrobic malutka przerwe...taki piekny wynik, do roboty kochana izadnych juz przerywnikow:)
Tamako
15 stycznia 2014, 08:253mam kciuki za powrót na dobrą ścieżkę !!!!!! powodzenia
c.andie
14 stycznia 2014, 21:25Ilość pożeranego w Święta jedzenia poraża, nie jesteś jedyna :D Ale też świąteczne kilogramy lecą jakoś szybciej jak tylko zacznie się normalniej jeść, to jest pocieszające :) Powodzenia ;D
nesi25
13 stycznia 2014, 18:47Chyba wszystkie chodź raz przez to przeszłyśmy. Nadrobisz:) Powodzenia :)
czarnulka2014
13 stycznia 2014, 16:49No to teraz kochana do roboty nie ma na co czekac.;)