Mimo, że jadłam dobrze, to jeszcze obsługa w kawiarni od 9.30 do 20. A do tego jeszcze bieganie i brzuszki rano.
Jak człowiek ma nie być zrezygnowany. Chociaż mimo to wiem, że jak bedzie pogoda to będę rano wstawała biegać, bo fajna rozkmina. A bez pogody na basen, bo od 7 otwarty się dowiedziałam dzisiaj.
Mimo tego idę się o 20 opić.
Byłam od 9.30 zbierać winogrona, na 18 do kawiarni na 2 godzinki i o 20 do dum.
Dobrze, że od szefa 4 flaszki dostałam.
Ech. JEDNO WIELKIE ECH!
88sweet88
24 września 2012, 14:13witaj w klubie ehh..:(
ciasteczko91
22 września 2012, 21:57ja też jestem w takiej samej sytuacji, staram sie, robie co moge a waga ani drgnie :(
martini18
22 września 2012, 17:12Nie martw się, na pewno ruszy. :)