Piątek- brzmi dobrze, był to ostatni dzień sesji- indeks oddany ! Oficjalnie mam ferieee :P Ale postanowiłam zepsuć ten piękny dzień i weszłam na wagę po obiedzie i herbatce - no i zobaczyłam ... 52,9 - załamałam sie do razu - mimo, że wiem że to nie jest moja prawdziwa waga - no ale jak większość kobiet pomyślałam- no kurcze przytyłam ! Po czym postanowiłam przeanalizować swoje kalorie z ostatnich kilkunastu dni i nie ma opcji żebym przytyła jedząc średnio 1500 kcal jeśli przy 1450 chudłam :) Tak wiec to dzisiaj to woda, jedzenie i cholera wie co jeszcze :P Mam nauczkę- trzeba się ważyć na czczo i rano no i nie w dniach w których czuje się jak szklanka wody :)
Jeśli chodzi o ślubne postępy to jutro spotkamy się z kamerzystą - musimy powoli coś (kogoś) wybrać :) Z fotografem umowa już podpisana :)
Kalorycznie dzisiaj po przerażeniu zjadłam tylko 1300 kcal - jasne że jestem głodna ale jutro rano chce się zważyć wiec dużo pije - unikam jedzenia :P No i dzisiaj było 0 słodyczy :P
puhutka
9 lutego 2013, 10:31Podziwiam za liczenie kalorii ... mnie to nie wychodzi, ale może też kwestia wprawy? Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej;) A co do sesji: BRAWO i gratulacje:) Wiem jaka to ulga bo sama też indeks niedawno oddałam;) Buziak
Verhlase
8 lutego 2013, 21:55Hmm... a ja sobie jedzeniowo czasem pozwalam pofolgować i mi waga leci na pysk... to p90x chyba tak miażdży i spala mi tkankę albo złapałem kondycję i najlepsze spalanie kalorii mam teraz :D Ale słyszałem że są takie zastoje a nawet wzrosty także bez obaw, przy rzetelnym podejściu zacznie spadać :)
jooogusia
8 lutego 2013, 21:01Widzę, że nie tylko ja mam nie do końca zdrowe podejście ;)