Dawno takiego zaganianego dnia nie miałam :x co prawda wstałam o 8, bo już byłam mega głodna, a do szkoly mialam na 9,40 ale co się nalatałam to moje.
Dzisiaj trochę mało wartościowy dzień pod wzgl odżywiania, odczułam to na sobie, jak m,in, nie mialam całkiem sił kolo 14, i chcialam tylko spać...
śniadanie 8.00 - naleśnik z powidłam śliwkowymi, cappucino
2 śniadanie 11,20 - danio z czekoladą
3 śniadanie 14,20 - danio z czekoladą
obiad - 16,40 - ryż, warzywa na patelnie, 2 jajka :3 tak strasznie mi smakowało, że jutro zrobię sobie podobnie :3 dotej pory warzywa na patelnie dusilam na wodzie, a dziś smażyłam na maśle i bylo taaakie pyszne :D
w ogóle z obiadem miałą taka hecę, poszłam do restauracji, zamówiłam, zapłaciłam, 20 minut trza czekać, to poszłam na solarium ( 1 raz w życiu! myslalam, ze sie udusze i strace wzrok ) wróciłam po 15 minutach i kelner mówi: zaszła głupia sytuacja, nie ma już dla ciebie obiadu... oddali mi pieniadze i tyle z mojego schabowego i rosołu...
ale bardzo ładnooki , młody kelner był :)
a kolacji nie chciało mi się jeść, napiłam się kompociku, troszku witamin wkońcu :3
i nie ćwiczyłam dziś, środa to będzie dzień wolny od ćwiczeń, jeden taki zalatany mam, wiec akurat ;)
idę poczytac trochę i spać <3
jeszcze 2 dni i weekend, czemu to się tak wlecze? :(