Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
radzę sobie :)


Witajcie. 


Dawno nie pisałam, chociaż codziennie czytam Was. U mnie jako tako- tzn coś tam chudnę powoli ale bez jakiegoś wielkiego spięcia. 

Chciałam Wam wkleić tekst który znalazłam na profilu na facebooku "słowem w sedno" . Mnie strasznie zmotywował i dał kopa do działania. Trochę długie ale myślę że warto przeczytać. 

"Twoja doba, odkąd sięgasz pamięcią, ma 24 godziny. Zdaje się, że to wartość niezmienna – w przeciwieństwie do obwodu Twoich bioder. 24 godziny. Dokładnie tyle, ile doba Baracka Obamy, matki trójki dzieci albo Beyoncé. 24 godziny, w czasie których codziennie udaje Ci się nie osiągnąć NIC.

To znaczy: nie chudniesz, chociaż byś chciała, bo bardziej niż seksbombę, przypominasz aktualnie niewypał. Zmieniłabyś pracę, bo za mało zarabiasz, ale boisz się, bo lepsze zło oswojone niż czyhające za rogiem takie chuj-wie-co. Kupiłabyś nową bieliznę, bo obecnej nie wziąłby nawet Caritas, ale w sumie po co, skoro kontakt z mężczyzną masz raz do roku, kiedy Twój ginekolog robi Ci cytologię oraz USG. Przeprowadziłabyś się także do innego mieszkania, bo obecna dzielnica przypomina Ci dziewięć kręgów piekła Dantego, ale wymagałoby to ruszenia dupy, a ta już dawno przyrosła CI do kanapy.

Jest Ci siebie żal? I słusznie, bo nie dość, że jesteś leniwa, to do tego jeszcze głupia.

DLACZEGO GŁUPIA?

Głupia, bo nie szanujesz tego, co powinno być dla Ciebie najważniejsze. Nie szanujesz siebie. Potrafisz wyciskać z siebie maksa, odbębniając w pracy kolejne roboczogodziny i doprowadzając szefa do ekstazy kolejnym arkuszem Excela. Potrafisz cierpliwie pocieszać przyjaciółkę, której po raz trzynasty w tym miesiącu znowu w życiu nie wyszło. Potrafisz zagryzać zęby, kiedy Twoja matka wisi Ci drugą godzinę na telefonie i opowiada o tym, jak to sąsiadkę z klatki obok na pewno zdradza mąż. Potrafisz spiąć się na tyle, żeby uszczęśliwić wszystkich dookoła, a nie masz jaj, żeby powalczyć o siebie.

Zapomnij o tym, co myślą o Tobie inni i zastanów się chwilę, co sądzisz o sobie sama. Czujesz się dobrze w miejscu, w którym jesteś? Czujesz się dobrze w tej pracy, w tym mieszkaniu, w tym ciele? Nie patrz na liczby. Nie licz centymetrów, kilogramów, wydanych i zarobionych złotówek. Zadaj sobie tylko jedno, za to bardzo ważne pytanie: czy w miejscu, w którym jesteś, jesteś choć trochę szczęśliwa?

To niesamowite, że przejmujemy się opiniami absolutnie wszystkich dokoła, ale rzadko kiedy myślimy o sobie sami. Czyli nie przez pryzmat naszych matek, sióstr, przyjaciółek czy babć. Nie przez pryzmat naszych byłych, przyszłych i obecnych facetów. Nie przez pryzmat koleżanek z pracy, z którymi łączy nas jeden automat do kawy, ani przez pryzmat elity sąsiedzkiej, która tylko czeka ze swoimi poduszkami, aż na parapety zacznie docierać słońce. Im wszystkim nie musisz się wcale podobać. Nie jesteś zupą pomidorową, żeby Cię wszyscy lubili, ani karetką pogotowia, żeby Cię wszyscy potrzebowali. Trzymaj z tymi, którzy są Ci bliscy, a opinią zrzęd przejmuj się tyle, co promocją czopków na gorączkę – to, że jest, nie znaczy, że musisz z niej od razu korzystać.

EGOIZM ZAWSZE SPOKO

Ja wiem, że chciałybyście wszystkiemu podołać. Chciałybyście być fajne, ładne, zgrabne, lubiane. Zdolne, inteligentne i bystre. I zwykle naprawdę jesteście, tylko nie dajecie sobie szans i za mocno się wszystkim ograniczacie – kompleksami, wyrzutami sumienia czy poczuciem winy. Pozwalacie, aby inni mieli zbyt duży wpływ na Wasze życie. Zastanawiacie się, co wypada, a czego nie. Co będzie dobrze, a co źle widziane. Pytacie: czy można spotykać się z młodszym mężczyzną? Czy można chcieć rozwodu, kiedy ma się dziecko? Czy można odejść do innego, kiedy obecnego się już nie kocha? A wiecie, co w tym jest najgorsze? Że nie boicie się w tych decyzjach o siebie. Boicie się, jak zareaguje druga strona. Wasze rodziny. Matki, ojcowie, dzieci. Myślicie o wszystkich tak bardzo obsesyjnie, że pomijacie tych, których sprawa dotyczy najmocniej. Pomijacie siebie.

Niestety, ale w życiu ważny jest jednak egoizm. Nie uszczęśliwicie nikogo, jeśli same nie będziecie szczęśliwe. Musicie zadbać o własne potrzeby, marzenia i aspiracje, bo inaczej skończycie jak sfrustrowane panie Halinki z poczty, których największą rozrywką w życiu jest chrupanie paluszków, kiedy po drugiej stronie okienka pieklą się zniecierpliwieni petenci. Zanim się obejrzycie, będziecie chodzić w ciuchach, jakie inni nosiliby wyłącznie dla zgrywy, a z powodu kompleksów swoje życie seksualne ograniczycie do pozycji, które nie wymagają oderwania od podłoża pleców. Dziewczyny, nie tędy droga. Weźcie się w garść tu, teraz, zaraz. Bo im będziecie starsze, tym będzie Wam ciężej.

Metabolizm spowolni, bo takie rzeczy dzieją się po trzydziestce. Pracy nie zmienicie, bo dziecko, kredyt, odpowiedzialność. Świata nie zobaczycie, bo jak wakacje z rodziną, to pewnie nad Bałtykiem. Aż w końcu usiądziecie i zapłaczecie, bo wiedziałyście, że należało po drodze coś zmienić, ale nie zmieniłyście. Dlaczego? Nie będziecie tego wiedzieć. Tak, jak dzisiaj nie wiecie.

NIE JESTEŚ LISKIEM CHYTRUSKIEM

Zwykle przed zmianą wstrzymuje nas strach. Strach przed tym, że jesteśmy z tym wszystkim same. Tymczasem zdradzę Ci tajemnicę. Sam to może być lisek chytrusek pośrodku ogromnego lasu. Ty, jak chcesz schudnąć, to masz na każdym osiedlu fitness, siłownię albo jakiś park. I w domu Chodakowską, do tego za darmo, bo istnieje YouTube. Jak chcesz znaleźć nową pracę, to masz od tego internet. Jak chcesz samorozwoju – setki podręczników, kursów i lekcji. Naprawdę, nie szukaj wymówek. Masz 24 godziny. Codziennie. Zanim powiesz, że to i tak za mało, przypomnij sobie pewne mądre motto: Ten, kto nie chce, zawsze znajdzie powód. Ten, kto chce, zawsze znajdzie sposób.

I jeśli początkowo będzie Ci trudno, a inni będą Cię wyszydzać, podkopywać i odbierać pewności, to przypomnij im, że ludzie dzielą się na dwa typy. Na tych, którzy wspinają się na góry oraz tych, którzy siedzą w cieniu gór i krytykują wspinających się. Oni już wybrali, chyba nie chcesz do nich dołączyć?

I tak, pewnie, że wspinaczka zaboli. Tak samo, jak za dzieciaka bolały kolana, kiedy kolejny raz zdzierałaś je sobie do krwi, ucząc się jeździć na rowerze. Wątpisz, że się opłacało? Kolana pogojone, ale ile frajdy. I jak niewiele w gruncie rzeczy Cię to kosztowało, skoro z efektów nauki korzystać możesz do dzisiaj. Dlatego wstawaj i powalcz o siebie. Możesz siedzieć w miejscu, jeśli tak Ci wygodnie, ale nie wolno Ci nie spełniać swoich własnych oczekiwań i całe życie być z siebie niezadowoloną.

A ilekroć uznasz, że nie dasz rady lub do czegoś się nie nadajesz, uśmiechnij się najszerzej jak umiesz i przypomnij sobie, co powiedział znany bokser, Muhammad Ali:

Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

- Joanna Pachla Wyrwane z kontekstu "

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.