Moje życie powoli wraca do normy. Wróciłam do ćwiczeń, z bieganiem na ten moment jest kłopot, ale mam nadzieję wrócić do tego. Sporo jednak przeszłam i organizm jeszcze nie doszedł do siebie, kondycja nie ta, albo to kwestia motywacyjno-psychologiczna. Najważniejsze, że ćwiczę, czuję się dobrze i fizycznie i psychicznie.
Dziś byłam na wizycie kontrolnej u gina, niby wszystko jest ok. Musieli łyżeczkować i bałam się, że coś mi tam mogli uszkodzić, ale nic na to nie wskazuje.
Troszkę mi spadł apetyt, przez stres mało jadłam, skurczyłam żołądek i teraz powolutku staram się wrócić do odżywiania z przed ciąży. Przez to udało mi się trochę schudnąć, ale przestało to być dla mnie aż tak ważne.
Wracam do równowagi i bardzo mnie to cieszy, bo przyznam szczerze, że bałam się, że dłużej będę dochodzić do siebie. Może to i racja, że hormony zrobiły swoje.
Bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, postaram się zajrzeć do wszystkich i zobaczyć co tam u Was słychać J
BridgetJones52
24 czerwca 2015, 22:35To dobrze, ze wracasz do równowagi. Przeszlas ciężkie chwile, ale trzeba być silnym. Trzymam kciuki za Ciebie i pozdrawiam.
paczektoffi
23 czerwca 2015, 12:19Z czasem będziesz mieć więcej energii. Wszystko się ułoży w sercu.
OnceAgain
23 czerwca 2015, 08:59Czas leczy rany i cieszę się że powolutku dochodzisz do siebie :).
sziszazi
22 czerwca 2015, 22:45Kurczę Kochana, doświadczyłam straty ciąży i powiem Ci, że do mnie docierało to długo po czasie choć na początku jej nie chcialam. Pisz zawsze gdy wracać będą chwile ciężkie a teraz życzę Ci abyś cieszyła sie życiem na ile potrafisz. Ale jak widzę sila i radość Cię nie opuszcza, tak trzymaj!:* Sciskam cieplutko:*