Jest ładny spadek, ale to nie moja zasługa tylko choroby. Jestem już prawie zdrowa, jeszcze tylko odkrztuszam coś z oskrzeli, ale walczę z tym mucosolvanem i oklepywaniem. Dwa tygodnie męki i na reszcie choroba pokonana. Jeszcze tylko ucho musi się dobrze wygoić, bo na razie niewiele na nie słyszę.
Od ponad dwóch tygodni już nie wychodzę z domu, tylko na balkon. Ale będę musiała w końcu wyjść, bo trzeba załatwiać formalności z kredytem i zakupem domu. Całe szczęście że zdrowieję, w samą porę, bo deadline na podpisanie umowy przyżeczonej zbliża się wielkimi krokami.
Trzeba powoli wracać do ćwiczeń, nie wiadomo ile jeszcze będziemy funkcjonować w zamknięciu, a jednak dobra forma to klucz do zdrowia. Planuję ćwiczyć min 3 razy w tygodniu, jak się będę czuła na 100%, to ruszam od przyszłego tygodnia.