Długo nie pisałam bo po raz- musiałam się na spokojnie zdystansować do pewnych spraw, poukładać sobie w głowie, znaleźć motywację, odpowiedzieć sobie na kilka ważnych dla mnie pytań...no i cały czas czekałam na zwrot komputera.
I tak: laptopa nie mam ale jest telefon- mniej wygodny ale też daje rade ;) ; przez miesiąc się urlopowalam- nadrobiam zaległości towarzyskie, rodzinne i przyjacielskie i co najważniejsze: przeszłam "pseudo" sesje terapeutyczną. Pseudo bo nie do końca i z osobą mi znaną ale jestem bardzo zadowolona. Nigdy nie wierzyłam w takie "pogaduchy" ale to faktycznie pomaga. Sam fakt, ze głośno mówię z czym mam problem i analizuję wszystko "na zewnątrz" a nie w głowie to już coś.
No aleee, poza plusami jest też minus- a właściwie to wychodzi, że plus- plus na wadze. 93kg. Ale mam motywację, działam, po beztreningowym miesiącu wróciłam do klubu fitness, do diety- no bardziej to do zdrowego, regularnego żywienia i dalej walczę bo jedzenie niby daje ukojenie i radość ale jest to tak złudne, że trzeba temu stawić czoła.
Matyldosz
26 listopada 2018, 10:37Powodzenia