Mam ostatnio sporo rzeczy do roboty ;p Nadal studiuję i nadal pracuję i nadal zyje miłością :D (suuuukces, don't give up mloszka ;p).
Ze stresu na początku mało co jadłam, przychudło mi się do 65kg... Ale później jako że lubię się kierować bezsensem, sama się zamartwiłam o swój układ nerwowy i pokarmowy żrąc na zimową potęgę... i tadadadadam ważę 67,4 kg.
Ale! Ja się teraz będę relaksować odchudzaniem... bo nic rano tak dobrze nie nastraja jak mniejsza waga! Zatem moim celem jest na święta Bożego Narodzenia (to w końcu 56 dni) ważyć 62,00 kg.