Co zrobić jak nawalisz z dietą? A właściwie - jak spierdolisz sprawę dobrych 3 tygodni odchudzania?
Zacytuję:
"Odpracuję jedząc mniej? Wybiegam na siłowni i wypływam pokonując dodatkowe dystanse? Nie. Nie zrobię NIC. Nie kiwnę nawet palcem. Uśmiechnę się może nad swoją słabą ludzką naturą, która samą siebie potrafi wykołować i to w ciągu mniej niż 14 dni. Poza tym nie zrobię nic."
Idąc za radą odchudzamsie.pl zrobię dokładnie tak. Niestety u mnie okres porażkowy nie trwał jeden dzień, a rozłożył się na piątek-sobotę-niedzielę, no ale cóż: jakoś to przeżyjemy.
Dobrze wiem, ze za tydzień będę ważyć 75 kg. ;p
(choć na sumieniu ciąży mi kebab z piątku, ciasto francuskie z makiem, pasztet, masło i kiełbaski).
Z uwagi na mrozy nie mogę tyle biegać (mam cerę mocno naczynkową , nie mam ochoty utrwalać sobie na gębie 2 czerwonych placków jeszcze bardziej). Nic straconego. Poćwiczę sobie z uroczym męskim głosem z płyty "ćwicz i chudnij" w domu.
kachnienka
30 stycznia 2012, 23:25Moja vitalijkowa siostro:P U mnie przebieg weekendu analogiczny! Ja powoli przekonuje sie do mysli o bieganiu ale moze poczekam az temperatura zejdzie z -15 do chocby -5:P ianczej stane sie kolejan ofiara zimy:P twoje zdjecie profilowe - pierwsza klasa:)
170171172
29 stycznia 2012, 21:24Ja dzisiaj zjadłam tyle ciasta czekoladowego, że chyba się...poczuję gorzej. ;) Mam dość słodkiego na jakieś kilka tygodni. ;) Oj tam, oj tam, same zdrowe rzeczy(jakby tak to jeść przez tydzień) widzę w jadłospisie, tylko za mało warzyw. U mnie okres porażkowy trwał od świąt do teraz, i też jakoś sobie nie robię wielkich wyrzutów (pewnie dlatego, że ciągle ćwiczę, więc waga nie rośnie). :p Bieganie w domu też daje dobre efekty. Ale nam się zanosi na mrozy, już czuję zbliżające się przeziębienie. Brr