Naprawdę w tym tygodniu było nieźle. Waga 76 kg!! Angielski - veeery, veeeery good (nawet rozmowa z panią z ambasady przebiegła pomyślnie ^^) i zmusiłam się do nauki. Wdrożenie w życie nowego profesjonalnego planu do biegania, cudeńko 100% realizacji. Dieta - żyleta.
A dziś? Reprymenda w pracy. Za "spóźnienie". Wiecie na czym polegało? Mianowicie nie poinformowano mnie (choćby osobistą wiadomością elektroniczną) ze mam się stawić na drugi dzień wcześniej o 2h, jednocześnie tworząc mi 10 godzinną zmianę BEZ MOJEJ ZGODY. Oczywiście dziś, jakoś potrafili znaleźć czas żeby osobiście mnie opierdolić za spóźnienie i to w formie face to face. Wczoraj, mimo ze siedziałam 2 biurka dalej od szefostwa nikt nie wpadł na genialny pomysł żeby po prostu powiedzieć "mloszka, jutro na 10.00". Z resztą, niestety na umowie zleceniu przechodzą takie numery godzinowe, ale delikatnie mówiąc: nie spotyka się to z moją aprobatą. Tak. Docenię studia w październiku z podwójną mocą.
Poza tym, nie ma nic gorszego jak uszczęśliwianie na się. Chłopak siostry z uwagi na jego sukcesy na lini zawodowo - sportowej w szampańskim humorze odebrał siostrę i mnie z tej nieszczęsnej pracy i zamiast użytecznie zawieźć przynajmniej mnie, niezainteresowaną po prostu do domu, żeby podzielić się swoim szczęściem zabrał nas na gigantyczne kebaby. Przy Twoim wyraźnym zaprzeczeniu przynosi ci kelnerka kebaby i co? Nie zjesz? wyjdziesz na sztywniaka który na dodatek niewdzięcznie całkiem miły gest wyrzuci do śmieci? Oczywiście, ze nie. A wszystko się dzieje o 21. Przez to tez zawaliłam bieganie.
Niech się te mrozy skończą.
brrr, a jutro znów do pracy!
Hebe34
25 marca 2012, 22:19Bożeee....Moj wybuch smiechu chyba obudzil sąsiadow mieszkających poniżej ..;-DDDDDDDDD
CherrySummer
28 stycznia 2012, 22:26Uroki uprzejmość w pracy;/ ale nie łam si e :*
kachnienka
28 stycznia 2012, 00:31(nei wierze wyjde na jakiegos choelrnego stalkera! ostatnia proba jak nie wkleji sie na nowo i znowu utnie na "I " to rezygnuje!), I love kebab! oraz, ze szefostwo nie pokazalo klasy, bo zamiast przyznac sie do błędu to jadą po bogu ducha winny pracowniku jak po łysej kobyle!
kachnienka
28 stycznia 2012, 00:30(ej ja tego naprawde nie robie celowo!:D urywa mi komentarze:D), I
kachnienka
28 stycznia 2012, 00:29(vitalia, seriously? znowu mi ucielo komentarz), I
kachnienka
28 stycznia 2012, 00:29ucielo mi wpis! why oh why! argh -.-' tylko chcialam dodac ze, I
kachnienka
28 stycznia 2012, 00:28Super spadek:) I mobilizujesz mnie do biegania, ale jak tu biegac jak taki mroz za oknem? Poki co malymi kroczkami odkrywam cwiczenia z mel b w domowym zaiszu:P by the way I