To już załatwionee. Od dzisiaj C H U D N Ę.
(werdykt padł po długoletnich <3,5roku> naradach z mózgiem, systemem motywacyjnym, komitecie smutków, działaczami silnej woli i narządową radą lenistwa).
Rano wskakuję na wagę (a ona powie: "znowu żeś się kurwa roztyła do osiemdziesiątki..."). Przyjmę to z pokorą.
Już wszyscy, wszyscy mi mówią, że mi się ładnie przytyło. I to przytyło od ostatniego przytycia.
Nowa praca jest w cholerę stresująca.
Ach, i idąc na przekór losowi:
w moich planach jest nic nie schudnąć, dreptać cały czas w miejscu, nie skończyć nawet chujowych studiów, mieć głupią i źle płatną pracę, oblać znowu prawko i skończyć jako stara panna. joł...
vesper1992
17 sierpnia 2011, 18:39Mi się też bardzo podobasz w wersji vintage :D Sama jakoś nigdy nie mogę uzyskać takiego efektu.. U mnie praca bez zmian i już mnie do szału doprowadza :/ A z tymi planami , będzie dobrze ;)
Negai
17 sierpnia 2011, 01:46to na dole to ty z 82 kg?! BULLSHIT! :D Nie wierzę ci no! Jestem wyższa o cały jeden centymetr, ważymy teraz tyle samo a wyglądam dwa razy jak ty! przyznaj się, albo oszukujesz albo to 82 kg to same czyste mięśnie. :D no i trzymam kciuki za to chudnięcie, ja też mam za sobą nie tyle co narady, co ciągłe boje z rzeczonym mózgiem i systemem motywacyjnym, bo cholerniki średnio ze mną współpracują. no ale - jak nie my, to kto da radę?! lets goł, joł joł.
kakofonia
17 sierpnia 2011, 00:58Chyba coś masz nie tak z wagą, patrząc na zdjęcie poniżej dałabym Ci maksymalnie 60 kg