Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Witaj, o przerażająca otyłości.




 Najpiękniejsze w żarciu jest to, że kiedy już sobie tak tyjesz, i tyjesz, to nawet nie czuć, nie znać pozornie żadnych powiązanych z tym nieprzyjemności. Czas pędzi do przodu, nie ma dylematów egzystencjalnych i nawet nie czujesz się grubo.

Ale kiedy zaczniesz, i to nie po raz pierwszy kurację odchudzającą (ach, przepraszam, nowy styl życia, bo odchudzanie to nic innego jak zmiana stylu życia już na zawsze), to towarzyszy temu rasowy ból istnienia, spotęgowane poczucie nieatrakcyjności a dzień wlecze się nie miłosiernie. Każdy każdusieńki.. aż do następnego obżarstwa oczywiście.

Już sama do siebie nie mam siły. Wątpię czy to znowu coś da... ale jak mawiają, trzeba działać. Jutro tez rozmowa o pracę. 
Waga rano 31 maja (przed dzisiejszym obżarstwem): 79kg. Fajki : 2. Prace, które nie wypaliły: 2.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.