Miał być dzień , grzeczny i dietkowy.
Nie wyszło.
Pojadłam. Normalny obiad , tylko z gigantyczną ilością ziemniaków z sosem i szarlotką na deser.
Czułam się po tym obiadku jak bąk , miałam już nic nie zjeść , ale wepchnęłam jeszcze dwie kanapki.
Zabrzmi to nie skromnie , ale ten chlebek domowy za dobry mi wychodzi ( nie tylko moje zdanie , teściu każe mi rzucać pracę i zająć się pieczeniem chleba )
Niestety domowy chlebek najlepszy z masełkiem , wędlinką i pomidorem.
Miał być dzień bez Vitali.
Nie wytrzymałam.
Musiałam zajrzeć co u was , a jakoś tak dziwnie zajrzeć i wpisu nie dodać.
Uzależniona od was jestem.
Jutro będzie już grzeczniej bo do pracy idę.
Dziś w ramach pokuty zaliczę jeszcze godzinkę na orbim. Niech mi się tylko te kanapki w brzuszku uleżą.
Ciekawa jestem jak tam księżniczka przetrwa długi weekend na dukanie. Wczoraj widziałam jej męża na zakupach i mówił że grillowanie i imprezowanie się szykuje przez cała majówkę.
Wredna małpa jestem , ale chyba w poniedziałek do niej zadzwonię zapytać jak dieta idzie.
Miłego wieczorku i spokojnej nocki życzę i niech nam kilogramy spadają przez sen.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
ibiza1984
5 maja 2013, 21:35Taki chleb sklepowy to nawet nie ma startu do domowego. To nie jest nieskromność. To po prostu talent :)
SzczuplaMonika
2 maja 2013, 12:03Zgadzam się z tym, że są rzeczy "za dobre". Tzn., że masakrycznie trudno się opanować przy nich. (Mój mąż tak przepysznie gotuje... dobrze, że teraz rzadko to robi).) Dla mnie to najlepiej ich nie przyrządzać, nie kupować, nie mieć w domu. Tylko trudno nie mieć w domu chleba :) Ja świeży chleb kroiłam na kromki, studziłam i od razu zamrażałam- schowany więc oczy nie widziały i nie kusił tak bardzo. A teraz się przyzwyczaiłam do moich tekturek ;) Niech Ci ten dzień luzu na zdrowie wyjdzie i podkręci metabolizm!
holka
2 maja 2013, 11:25To pozytywne uzależnienie :-) ....pomaga trwać w nowym świecie bez ogromu żarcia i zachęca do ćwiczeń...a z tym jedzonkiem poradzisz sobie...i wypalisz nadmiar kalorii na orbitreku :)...a chclebek cóż...sama siebie wodzisz na pokuszenie ;)
cambiolavita
1 maja 2013, 22:38Szkoda, ze nie mozna sprobowac tego Twojego chlebka przez internet ;) A ta modelka jest po prostu hot! Jak ja bym chciala tak wygladac...
marusia84
1 maja 2013, 20:55Ej tam , czasami trzeba traszkę sobie odpuścić . Szybko to spalisz !
fokaloka
1 maja 2013, 20:48Vitalia chyba połowę z nas od siebie uzależniła. Ja więcej czasu spędzam siedząc na vitalii niż ucząc się do matury :)
MagdalenazWenus
1 maja 2013, 20:17Kochana ja tu ostatnio w kratke zagladam,ale teraz przeszukuje Twoje wpisy w poszukiwaniu przepisu na ten chlebek i znalezc nie moge. Plisssssssssss daj mi przepis. Co do silnej woli,to jestes mistrzem,a na przyznanie ci racji w sprawie diety wysokobialkowej musisz tylko troche poczekac.
Nowa30
1 maja 2013, 20:04Tak niech nam spadają mimo grzeszków .
WielkaPanda
1 maja 2013, 18:28Czasami się trzeba najeść do syta. A to podobno podkręca metabolizm. Mam do ciebie taką prośbę: zważ się przed i po orbim. Ja właśnie zrobiłam takowe pomiary po godzinie marszu i wyszło minus 20dgk. Ale oczywiście nadrobiłam to pijąc:)
good.day.my.fat.angel
1 maja 2013, 18:22Doskonale Cię rozumiem, też ciężko mi wytrzymać bez zajrzenia tutaj ;) A takie grzeszenie zdarza Ci się tak rzadko, że nie mam serca Cię okrzyczeć! Z resztą już wróciłaś na dobre tory, będziesz ćwiczyć - to najważniejsze! ;)