Wtorek zaliczony wzorowo.
Dziś powinnam być już po ćwiczeniach , ale wstałam dopiero po 6 , a nie tak jak zwykle o 4.
Wyczytałam gdzieś kiedyś i tym się pocieszam , że sen podobno też sprzyja chudnięciu.
Normalnie wypiła bym tylko kawę , poćwiczyła i zjadła śniadanie , a teraz zrobiłam na odwrót , czekam aż śniadanko się w brzuchu uleży i biorę się za skalpel.
Za pewne do póki mąż na urlopie tak będzie wyglądał mój poranek w te dni kiedy pracuje na popołudnie.
Nie powiem żebym była tym zachwycona , ale nie mam wyjścia. Na szczęście to tylko półtora tygodnia.
Jakoś to przeżyję.
Z dobrych wieści , męża jednak nie rozłożyło , migdałek go już nie boli , jest w świetnym humorze , chodzi po domu i podśpiewuje.
Właśnie zwróciłam mu uwagę że mnie to drażnić zaczyna i wiecie co usłyszałam!!! Że jestem wobec niego nietolerancyjna. Bidulek.
Małpy nadal nie widać , ale objawy nadejścia nasilają się coraz bardziej , może i dla tego wszystko mnie drażni.
Plan na dziś
-nie zabić męża
-grzeczna dieta
-dużo płynów
-skalpel
-10 dzień a6w
-mazianie , foliowanie . masaż
Motto na dziś:
Nie mogłem się doczekać na sukces, więc ruszyłem naprzód bez niego.
[Jonathan Winters]
[Jonathan Winters]
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
holka
13 marca 2013, 23:12Twoje dzisiejsze motto zawłaszczam sobie i tak będę starała się żyć....niejednokrotnie będzie pewnie kulą u nogi,ale co tam...dam radę...dobrze,że przeczytałam Twój wpis bo dzisiaj nawet myć mi się nie chce...ale zrobię nawet foliowanie :) A męża to wiesz....kochać trzeba - nie zabijać :D
Marta.Smietana
13 marca 2013, 18:394 rano? Matko Boska kobieto zboczona jesteś! Buziaki
cambiolavita
13 marca 2013, 14:08Ja zazwyczaj nie mam wyrzutow sumienia, ale w tamtym tygodniu troche przesadzilam ;) Super, z Twoj maz sie dobrze czuje, faceci mnie bawia generalnie :) Jak choruja to sa tacy bezbronni... hehe :)
vita69
13 marca 2013, 13:44ja nie lubię cwiczyć gdy M jest w domu:( przy teściowej tez zostaje mi tylko rower.......czekam na moment kiedy ona już sobie pojedzie :)
monsia85
13 marca 2013, 13:24sen jest wazny ]
justyna.ja85
13 marca 2013, 13:13Mój to śpiewa cały czas coś tam pod nosem, uciszam go często bo czasami coś oglądam a ten wchodzi i mi śpiewa...no comment. Mam takiego bardzo muzykalnego chłopa :)
madziucha1922
13 marca 2013, 12:00no tak śpiewajacy mąż w urlopir chodzacy po domu... oj tak kochana potrafi troche draznić :D
martini244
13 marca 2013, 10:37No sen sprzyja chudnieciu i to bardzo:)
SzczuplaMonika
13 marca 2013, 10:18hehe, pozdrów męża :)) Zobaczę jak z tymi wpisami, w sumie nie wiem czy dodawać nowy tylko dla jadłospisu i ruchu, podumam ;)
Chocolissima
13 marca 2013, 09:46a moze te dni kiedy ćwiczysz później przyniosą jeszcze lepsze rezultaty :) miłego dnia i nie pozabijania męża życze ;)
aeroplane
13 marca 2013, 09:30mnie tez maz potrafi wszystko zdezorganizowac- trzymaj sie!
Joannaz78
13 marca 2013, 09:07Dni z mezem lubie I to bardzo, bo wtedy udowadniamy sobie ze sie od siebie nie odzwyczailismy
gruszkin
13 marca 2013, 08:55ALe ja lubię takie dni z mężem, tylko faktycznie wszelka organizacja bierze w łeb. Bądź twarda!
anikah
13 marca 2013, 08:23;)
domino71
13 marca 2013, 08:02dobrze, że mąż się nie rozchorował bo byłby szpital w domu :) Jak ja ćwiczę to tylko syn może patrzeć, męża zamykam w innym pokoju :)
MagdalenazWenus
13 marca 2013, 07:15to moze bys go chociaz wykorzystala do porannych cwiczen integracyjnych przed sniadaniem?Milego dzionka!