Wczorajszy dzień jest kolejnym który mogę odhaczyć jako wzorowo zaliczony.
Dieta utrzymana w 100% , od ćwiczeń był odpoczynek , oczywiście po za a6w.
Może i bym poćwiczyła , ale po południu przyszła teściowa , żeby jej włosy ufarbować , obiecywałam jej to od dwóch tygodni. Później pojechaliśmy na zakupy . Jak wróciliśmy to było już po 19 więc nie było sensu , z resztą rano ćwiczy się o wiele lepiej.
Dziś do pracy na popołudnie , więc dzień zaczęty tak jak lubię.
40 minut hula-hop , 7 dzień a6w , 60 minut na orbitreku.
W szoku jestem bo do okresu nie cały tydzień , a ja nie mam jeszcze żadnych dolegliwości , nie czuję żebym puchła od zatrzymującej się wody , nie bolą mnie piersi ani jajniki i to co cieszy mnie najbardziej nie mam ochoty zjeść konia z kopytami.
Jeszcze coś dla lubiących czytać , pochłonęłam tę książkę w dwa dni , ale jak ktoś ma czas to da radę w jeden.
Nowojorski adwokat Nathan Del Amico robi karierę kosztem zaniedbywanej rodziny. Jego żona, Mallory, decyduje się odejść, choć wciąż go kocha. Pewnego razu w kancelarii Nathana zjawia się Garrett Goodrich, chirurg, ordynator oddziału opieki paliatywnej, opiekun ludzi beznadziejnie chorych. Posiada on szczególny dar - dostrzega świetlistą aureolę nad osobami, które mają rychło zejść z tego świata. Rolą Posłańców, bo tak nazywani są ludzie obdarzeni podobną cechą, jest podtrzymywanie na duchu skazanych na śmierć. Goodrich w sposób zawoalowany mówi Nathanowi, że i on wkrótce umrze. Od tej pory Nathan inaczej patrzy na świat, zdaje sobie sprawę, że zawiódł ukochaną żonę. Stara się ułożyć stosunki z Mallory i córką, bierze na siebie winę za wypadek, którego nie spowodował. Ścigając się z czasem, nie od razu pojmuje, że jego przeznaczeniem jest zostać Posłańcem...
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
SzczuplaMonika
6 października 2012, 00:02Brawo, brawo, tak trzymaj :**
Nejtiri
5 października 2012, 18:13Gratuluję kolejnego udanego dnia odchudzania! :) P.S. teraz nie widzę Twojego pamiętnika w spisie nowych wpisów... myślałam, ze nie piszesz, a to mi się nie wyświetliło po prostu.
Wisienkawlikierze
5 października 2012, 18:06A chyba nawet to Ty mi poleciłaś pamiętnik retrogirl:))) Warto przeczytać! Książka na pewno też zajmująca. Cieszę się, że tak ładnie Ci idzie wylaszczanie:)))
MagdalenazWenus
5 października 2012, 16:23fajnie
wandalistka
5 października 2012, 14:31ciekawa ta książka:))) lubię takie historie:)) ciekawe czy ten @ skończysz z plusem czy bedzie wyjątkowo bo inaczej niż zwykle:))))
marusia84
5 października 2012, 10:11Szalejesz :))
kate3377
5 października 2012, 09:10Książka wygląda na interesującą:) A powiedz przynajmniej czy dobrze się kończy:)
aeroplane
5 października 2012, 08:56imponujaca aktywnosc!!!
good.day.my.fat.angel
5 października 2012, 08:36Łał, książka zapowiada się ciekawie :) Podziwiam Cię za tę aktywność, skąd Ty bierzesz tyle siły na to wszystko? :o Miłego dnia! :)
Jutka25
5 października 2012, 08:27Od misia mi już dalej, a do szprotki uuu daleko :D bardzo fajnie Ci idzie, powodzenia ;)
kuska23
5 października 2012, 07:58widzę w lecisz jak burza z dietka i cwiczeniami:-D miłego dnia!
azile1987
5 października 2012, 07:54oj ja też uwielbiam czytać;)
Zytong
5 października 2012, 07:46miłego dnia życze! chyba duży wpływ na Twoje dobre samopoczucie ma właśnie regularny wysiłek fizyczny :) no i dobre nastawienie :)