Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej :) Powodem dla którego chcę schudnąć jest to, że chcę być szczupła, tak po prostu. Moja waga i "brzydki" wygląd zajmują zbyt wiele mojej uwagi. Tak naprawdę nie mogę się skupić na tym co jest dla mnie istotne, bo tłuszcz," grubość " zawsze zrzucają wszystko na dalszy plan i właśnie to całe dotychczasowe odchudzanie było zawsze priorytetem. Zatem dobrze. Niech odchudzanie będzie teraz priorytetem, ale tylko teraz, bo gdy je zakończę to wreszcie przestane sobie tym zawracać głowę. BO ILE MOŻNAAAA ?

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1185
Komentarzy: 13
Założony: 25 kwietnia 2014
Ostatni wpis: 19 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
miumu

kobieta, 29 lat, warszawa

174 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 kwietnia 2015 , Skomentuj

No cóż moje wyzwanie jeszcze nie dobiegło końca a już poległo w gruzach. Pewnie dlatego, że jestem kiepska jeśli chodzi o organizowanie swojego czasu, ale to nie szkodzi, kiedyś muszę się w końcu z tym uporać, więc dlaczego nie teraz? Jak co roku im bliżej lata, tym większą presję czuję pod względem wyglądu... To teoretycznie powinno pomagać, ale u mnie uczucie presji pcha mnie raczej  w stronę lodówki. 

Nie mogę zrezygnować ze słodyczy całkowicie, to jest nierealne w moim przypadku, dlatego też postanowiłam kupić sobie gorzką czekoladę i jeść ją gdy mam ochotę na coś słodkiego, oczywiście w umiarkowanych ilościach. Jednakże wolę zjeść kostkę czekolady, która da mi satysfakcje niż pół chlebaka, który ma ją zastąpić. Dodatkowo będę jednak zapisywać co zjadłam, ponieważ z przykrością stwierdzam fakt, iż z nawyku "wpierdalania" ciężko jest wyjść a jak już przestanie się to robić przez jakiś czas i sądzisz, że jesteś ponad to, to właśnie w tym momencie niepostrzeżenie zaczynasz sobie pozwalać na więcej i znowu zaczynasz się nażerać. Tak właśnie stało się ze mną. Normalnie jak jakiś ćpun... 

Wyzwanie zaczynam od nowa, od dzisiaj i będzie to 10 dni, z dniem przerwy w piątek 24 kwietnia. Nic dziwnego, że nic mi się nie udaje jak z poziomu -1 rozpędzam się na poziom 10 zamiast robić małe kroki, które mimo braku mojej sympatii muszą w końcu pojawić się w moim życiu. Jak będę ciągle stawiać sobie zbyt duże wyzwania, którym nie mogę w danym momencie sprostać to najzwyczajniej w świecie będę wiecznie niezadowolona z siebie samej. 

Jeszcze jedna ważna rzecz. Zacznę znowu biegać "w trybie" dzisiaj. (ninja)

13 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Jak mi okropnie smutno... Od wczorajszego wieczoru czuję się jak gunwo. Nie chodzi tutaj o wygląd, brak postępów w utracie wagi, czy inne pierdoły związane z lustrzanym odbiciem. Czasami mój tępy mózg płata mi figle i z czegoś, co jest dla mnie największą na świecie motywacją potrafi zrobić największe utrapienie(martwy). Nawpierniczałam się oczywiście jak świnia, bo jakże. Trudno, od jednej wpadki nikt jeszcze nie umarł, ale dzisiaj po prostu mam ochotę umrzeć. Jutro koniec wolnego, powinnam się cieszyć i w głębi duszy na pewno kryje się jakaś radość, bo uwielbiam swoje studia, no ale jakoś nie mogę jej z tej głębi wydobyć.

12 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Nie wierze w to, ale zrobiłam dzisiaj skalpel (uff) W sumie to tak bardzo chciałam uciec od nauki słówek, że zrobiłabym cokolwiek :D Dzisiaj trochę za dużo czekolady, ale na szczęście już cała zjadłam wiec jutro nie będzie :D A teraz czas na randkę z niemieckim ... ;) Dziękuję za miłe komentarze :*

11 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Jest 22:04  a mam wrażenie, że mój dzień w ogóle się nie zaczął... Rano wyszłam popracować w ogrodzie przy okazji pilnowania mojego kotka, żeby przypadkiem nie poszedł gdzieś, gdzie nie powinien. Siedziałam tam chyba z 6 h i prawdopodobnie mój mózg zażył zbyt dużo tlenu(ziew), bo ok 17 strasznie zachciało mi się spać... Potem pouczyłam się troszkę niemieckiego, który czeka na mnie od wczoraj^^ Nie dałam rady i poszłam spać z... moim nowym psem. 19:30 pobudka i dalsza część niemieckiego, który mnie pokonał i nie mam ochoty go dalej męczyć. Jedyne co mnie pociesza to fakt, iż dzisiaj jadłam same zdrowe rzeczy z wyjątkiem 6 kostek czeko, którą kupiła mi mama, niby gorzka, ale jednak to czekolada, której miałam nie jeść. Dzisiaj nie chce mi się ćwiczyć jeszcze bardziej niż wczoraj, ale spodziewałam się tego problemu. Ciężko tak zmusić lenia do codziennej pracy, gdy dla niego jest, że odpuszcza, gdy tylko poczuje "nie chce mi się". JEDNAKŻE muszę poćwiczyć i wzbudzę w sobie ten obowiązek. Zbyt wiele czasu zmarnowałam  na patrzenie jak wszystkim innym życie układa się tak jak ja bym chciała, żeby wyglądało moje własne życie. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale może ktoś z was ma podobnie, że to ćwiczenie ciała trenuje również umysł, takie samozaparcie, nieodpuszczanie, systematyczność i to nie tylko w strefie "fit", ale także we wszystkich innych. Od dawna marzę, aby ubrać szorty i wyjść w nich gdzieś czując się zajebiście... Do tej pory założenie krótkich spodenek ograniczało się do strefy dom-ogródek, nie było opcji, żeby wyjść tak w publiczne miejsce. 20 lat to chyba najwyższa pora na to by zacząć ubierać się w to co leży w szafie czekając na lepsze czasy heh.

śniadanie: koktajl z banana, płatków owsianych, kakao i kawy(następnym razem nie dodam kawy, bo zniszczyła smakowo mój koktajl), jabłko i 3 kostki czekolady

obiad: potrawka z soczewicy(same gotowane warzywa), 3 kostki czeko i kawa z mlekiem bez cukru 

podwieczorek: znowu soczewica

kolacja: w kanapki z razowego chleba z żółtym serem, pomidorem i cebula + herbata z cytryna 

+ dużo wody

10 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

:D Nooo to dzisiaj drugi dzień wyzwania. Bardzo mi się nie chciało ALE ćwiczyłam. A o jakie to wyzwanie chodzi? Otóż wymyśliłam sobie, że przez 2 tyg będę codziennie powtarzać zestaw ćwiczeń, który sama sobie zmiksowałam ogólnie trwa to ok 35 min plus 15 pompek "tyłem".Nie wiem czy to się tak nazywa, ale nie znam  innego określenia, w każdym razie jest to ćwiczenie na moje nieszczęsne tricepsy...:p To wyzwanie ma mnie zmobilizować do zwalczania  lenistwa a poza tym stwierdziłam, że zrobię sobie zdjęcie, którym może się podzielę:D, ale to dopiero za 12 dni. Pamiętam, że w zeszłym roku też zrobiłam sobie zdjęcie jednak prawdopodobnie je usunęłam w porywie uczucia beznadziei.

To moje ćwiczenia:

* plecy

* ramiona

* brzuch-zabójca

* uda-zabójca nr 2

* pupa

Wiem, że każdy jest inny, ale chciałabym mieć ciało jak Cassey, a przynajmniej podobne :D 

9 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Hehe i znowu powrót... Nie powiem, że do początku, bo wracanie do punktu wyjścia jest tylko wtedy, kiedy  podczas drogi^^ niczego się nie uczymy. Mam motywację, na którą czekałam w głębi duszy od bardzo dawna, ćwiczenie od pewnego czasu zaczęło sprawiać mi radość więc to ogromny krok na przód, mimo wagi, która jak widać nie zmieniła się. Dodam jeszcze, że mój stosunek do jedzenia również się zmienił i to bardzo. Po pierwsze nie jem przetworzonej żywności... Wierzcie lub nie, ale po prostu od widoku E2992938 robi mi się niedobrze, nie wiem dlaczego no ale nie będę z tego powodu rozpaczać :D.A po drugie mój mózg w końcu przyjął do wiadomości, po długim czasie, fakt iż jedzenie nie sprawia, że czuję się lepiej. W sumie to faktem jest, że weszłam tu znowu, bo byłam ciekawa czy chociaż trochę schudłam. Okazało się, że nie, ale to nie szkodzi... Jako, że już się zmierzyłam to będę miała jakiś odnośnik do tego czy rzeczywiście chudnę, chociaż wiadomo, że cm i kg to nie zawsze dobry wyznacznik rezultatów odchudzania.... A ... nie ważę się już od dawna i powiem, że świetnie mi się z tym żyje. Ostatnio ćwiczę prawie codziennie takie fajne zestawy ćwiczeń z pilatesu z Cassey Ho. Chodakowska znudziła mi się i to tak, że nie mogę już patrzeć na skalpel, ale może jeszcze kiedyś do niego wrócę ;)

Te 5-6 min serie są super. Może komuś też przypadną do gustu ;)

Coś na garba :D

I na koniec moje osobiste wyzwanie, które nie wiedzieć czemu za każdym razem boli co raz bardziej...(ninja)

:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.