Albo nie potrafię nie myśleć o odchudzaniu. Albo nie potrafię żyć bez Was
Kiedy zdecydowałam, że zawieszam dietę, zaczął się tak naprawdę koszmar.
Przez ostatnie dni jadłam wszystko! Wszystko, za czym tęskniłam, na co miałam ochotę. Jadłam do momentu, aż zrobiło mi się niedobrze. Wtedy odczekałam jakiś czas i znowu. I białe pieczywo z masłem było, paczka wafelków w czekoladzie, wczoraj wieczorem czekolada na gorąco, a przed czekoladą bagietka czosnkowa, po czekoladzie jeszcze 4 BANANY, bo ciągle miałam ochotę na słodkie, a już chyba wszystko wszamałam.
Mogłabym dłuuuugo wypisywać to, co zjadłam, ale po co? Kiedy jadłam, czułam, jak tyję, nawet nie próbowałam przeliczyć, ile kalorii wszamałam przez te dni, ale ZA DUŻO!!! Nieważne.
Do jakich wniosków dochodzę: nie potrafię już tak bezkarnie się najeść rarytasków. Zawsze są wyrzuty sumienia. To już nie jest tak, że od czasu do czasu przechodzę na dietę, żeby zrzucić parę kilo, by czuć się dobrze. Po prostu odchudzanie jest już moim stylem życia. Nie czuję się dobrze z tym, że się nażarłam. O wiele lepiej czuję się teraz z myślą, że wracam do diety. Po drugie, odpuścić będąc tak blisko celu? Nieeee
Wczoraj byłam u szwagierki i powiedziałam jej, że zawiesiłam dietę na jakiś czas, a ona do mnie, że przecież jej zdaniem mi dieta nie jest w ogóle potrzebna. Wiecie o co chodzi- teraz ona sobie myśli, że jak ja się nie odchudzam, to jej tak łatwo pójdzie "prześcignięcie" mnie w tym "konkursie na szczupłą i zgrabną sylwetkę". Hehe, oj nie nie, tak łatwo jej ze mną nie pójdzie;P Niech ona sobie teraz myśli, że odpuściłam, a ja cichaczem będę sobie się odchudzać aż dotrę do celu;D Echhhh, ta rywalizacja...;P
No, to dzisiejszy dzień zamiast białym chlebkiem z masełkiem rozpoczęłam owsianką;)
Wieczorem Zumba.
Pewnie później zajrzę;)))
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
LunaLoca
5 marca 2012, 15:38Sprytne podejście do szwgierki :) To dobrze, że masz wyrzuty sumienia, bo dalej byś się objadała słodkościami. I co by wtedy było? A tak wróciłaś na dobrą drogę :)
pollka
5 marca 2012, 11:49Ech to popadanie z jednej skrajnosci w druga.....zeby ten balans mogl sie utrzymac to bylybysmy szczuple szczesliwe i nie musialybysmy myslec o odchudzaniu.....tak sobie ostatnio pomyslalam ze jakbym zlowila zlota rybke i chcialaby ona spelnic moje jedno marzenie....to nie byloby to 'schudnc 10 kg', tylko 'pokochac zdrowe lekkie jedzenie, zeby to co tluste i ciezkie poprostu mnie odrzucalo tak jak mieso'. Rywalizacja jest ok, ale tylko jak jest 'zdrowa' wiec ja kontroluj!
Gryssia
5 marca 2012, 08:33Ach nic tak nie motywuje jak rywalizacja. To powodzenia?? !!
ellieee
5 marca 2012, 08:11w tamtym roku miałam to samo, schudłam po czym zaczęłam więcej jeść. Do takiego stopnia że w sklepie dziennie zostawiałam po 20 zł na same słodycze i pieczywo. Jednak nie opamiętalam się. a na wadze było o 3 kg wiecej niż przed odchudzaniem. Pamiętaj żeby nie zaprzepaścic tego co juz dokonałas, dużo pracy w to włożyłaś. Ustal sobie może jakąs diete stabilizacyjną bo dietetyk mi mówił że to jest najważniejsze w całym procesie odchudzania ;) Pozdrawiam
MlodaMama1987.
5 marca 2012, 08:09powodzenia w diecie :)