Zaczęło się wczoraj. Małe spięcie z szefową w pracy (na temat praw ciężarnych w pracy w Irlandii). Nie chce mi się rozpisywać za bardzo na ten temat, bo źle to na mnie wpłynęło, ale zarysuję, żeby nie było, że przesadzam, że hormony mną rządzą (choć to akurat troszkę prawda). Zaczęło się od tego, że grzecznie zapytałam, czy muszę wynosić reklamę (taką stojącą) na chodnik. Podkreślam, że jest ciężka i muszę targać ją po schodach... Ona na początku spoko, że będzie mnie wyręczać, a potem coś jej się odmieniło i stwierdziła, że mam ją wynosić, powolutku dam radę... Ok, dla mnie temat zakończony, ale ona musiała intensywnie o tym myśleć, bo po jakimś czasie stwierdziła (niby żartem), że jeszcze brzucha nie widać, a ja już zaczynam widzieć problemy, to co dopiero będzie później... Ja jej na to, że nigdy na pracę nie narzekałam i nie narzekam, więc ma się nie obawiać... A później już poszła lawina. Kiedy powiedziałam, że mam znajome, które w pracy wymagały od pracodawcy załatwienia wysokich krzeseł, bo na takich będzie im wygodnie itd i pracodawca musiał kupić, bo takie jest prawo, że pracodawca ma obowiązek zapewnić wygodne stanowisko pracy itd itp, ona zastrzeliła mnie zdaniem: "ogólnie, to jeżeli stwierdzę, że nie chcę ciebie jako pracownika, to mimo, że jesteś w ciąży, to mogę cię zwolnić podając powód 'redukcja etatów' i po prostu przez jakiś czas nikogo nie zatrudnię i nic mi nie mogą zrobić". Następnie podała mi jeszcze kilka przykładów swoich znajomych, czy też znajomych znajomych, które będąc w ciąży nie miały żadnych ulg w pracy itd, że ktoś tam dźwigał ciężary, ktoś inny w wysokiej ciąży mył podłogę w sklepie na kolanach itd itp...
Z racji, że do tej pory traktowała mnie jak swoją jedyną koleżankę, osobę, z którą może fajnie i o wszystkim pogadać, strasznie mnie to zbiło z tropu i szczerze mówiąc, zawiodłam się na niej. Zdołałam tylko odpowiedzieć, że po prostu czasem tak bywa, że kobiecie, która zachodzi w ciążę, świat przewraca się do góry nogami i to, co do tej pory wydawało się najważniejsze, schodzi na drugi plan. Chciałam dodać: zobaczymy, jak sama będziesz w ciąży, ale powstrzymałam się...
Kiedy wieczorem emocje już opadły, przyznaję, że się poryczałam. Opowiedziałam mężowi o spięciu, strasznie się wkurzył... Ale to nie zmienia faktu, że to ja nie spałam pół nocy
Dziś rano obudziłam się ze strasznym bólem gardła, katarem, początkami kaszlu itd. Do tego znowu zaczęłam wymiotować Ale posłusznie zjawiłam się w pracy, a tam co? Uśmiechnięta szefowa nazywa mnie "kochaniem", częstuje pączusiami, bo jestem w ciąży, to muszę jeść i takie tam... Widziałam, że jej głupio, ale to nie zmienia sytuacji z mojego punktu widzenia. Idę do radcy prawnego, by dowiedzieć się, jakie mam prawa i co może, a czego nie może pracodawca w takiej sytuacji. Nie jestem frajerem, żeby mi nogi podkładać
I to by było na tyle z nowości. Dziewczyny, zawsze na kaszel brałam kupne syropy, na ból gardła też aptekowe specyfiki, w razie temperatury i na katar... wszystko kupne i zabronione w ciąży. Znacie jakieś dobre domowe sposoby na te dolegliwości? Co nieco znalazłam w necie, ale może znacie jakieś sprawdzone triki... Będę wdzięczna, bo się wykończam...
Do następnego!!!
Z racji, że do tej pory traktowała mnie jak swoją jedyną koleżankę, osobę, z którą może fajnie i o wszystkim pogadać, strasznie mnie to zbiło z tropu i szczerze mówiąc, zawiodłam się na niej. Zdołałam tylko odpowiedzieć, że po prostu czasem tak bywa, że kobiecie, która zachodzi w ciążę, świat przewraca się do góry nogami i to, co do tej pory wydawało się najważniejsze, schodzi na drugi plan. Chciałam dodać: zobaczymy, jak sama będziesz w ciąży, ale powstrzymałam się...
Kiedy wieczorem emocje już opadły, przyznaję, że się poryczałam. Opowiedziałam mężowi o spięciu, strasznie się wkurzył... Ale to nie zmienia faktu, że to ja nie spałam pół nocy
Dziś rano obudziłam się ze strasznym bólem gardła, katarem, początkami kaszlu itd. Do tego znowu zaczęłam wymiotować Ale posłusznie zjawiłam się w pracy, a tam co? Uśmiechnięta szefowa nazywa mnie "kochaniem", częstuje pączusiami, bo jestem w ciąży, to muszę jeść i takie tam... Widziałam, że jej głupio, ale to nie zmienia sytuacji z mojego punktu widzenia. Idę do radcy prawnego, by dowiedzieć się, jakie mam prawa i co może, a czego nie może pracodawca w takiej sytuacji. Nie jestem frajerem, żeby mi nogi podkładać
I to by było na tyle z nowości. Dziewczyny, zawsze na kaszel brałam kupne syropy, na ból gardła też aptekowe specyfiki, w razie temperatury i na katar... wszystko kupne i zabronione w ciąży. Znacie jakieś dobre domowe sposoby na te dolegliwości? Co nieco znalazłam w necie, ale może znacie jakieś sprawdzone triki... Będę wdzięczna, bo się wykończam...
Do następnego!!!
Saszolka
5 marca 2011, 19:53Jak tam zdrówko przyszłej mamy? Zroiłaś ta inhalację, czy wykombinowałaś jakis inny naturalny sposób na poprawę samopoczucia?
korbaaa
4 marca 2011, 10:05w sumie jestem pewna ze prawo stoi po Twojej stronie!!! a ona dowiedziala sie i dlatego byla juz taka mila na drugi dzien :) ohhh te baby :( a co do syropu hmm sama bylam juz 2 razy w ciazy i tez chorowalam...wiec : 2,3cebule drobno kroimy, 1zabek czosnku..uwkladamy warstwami z miodem (nie sklepowym, naturalnym!!!) w sloiku i odkladamy na jeden, pol dnia w ciemne , cieple miejsce..gdy cebulka pusci sok pijemy 3 razy dziennie!!! gwarantuje swoja glowa hihi szybkie wyzdrowienie!! idealne takze dla dzieci :)) i duzoo kochana cytryny .miodu...miedzy czasie!!! polecam ksiazki Tombaka :) trzymaj sie cieplutko!!!
kiszonka
4 marca 2011, 07:08syropek z cebuli rób i do łóżka :* a co do szefowej to wiesz- sa ludzie i ludziska , ale ja zawsze powtarzam ze ciąża to nie choroba :)) dasz radę :*
Saszolka
3 marca 2011, 23:57Dobrze, że nic nie dogadałaś tej głupiej babie. Chyba się zorientowała w końcu, że nie powinna tak mówić do Ciebie, zwłaszcza, że miałyscie bliższe relacje. Swoja drogą ludzie to są czasami okropni. Zero emparii. Wyobrażam sobie tą Twoja bezsenną noc. Nie nawidze ich. Spac się chce, a w głowie się tłucze i tłucze, więc nici ze spania. Radca to dobry pomysł. Lepiej znać swoje prawa i umieć się bronic! A co to sposobów na gardło: Ja robiłam kiedys sobie inchalacje. Do dużej miski wsypuje się sporo soli, jakos poł szklanki, zalewa wrzątkiem, miesza - nachylasz nad to twarz i zakrywasz głowę i miskę ręcznikiem. Robisz taki namiot. Udrożnia to to drogi oddechowe:) Może Ci pomoże:)