No i po walentynkach....jak ja nie lubię tego święta. Jakieś dziwne ciśnienie wszyscy mają. Więc wczoraj spacjalnych obchodów nie było. Pyszna kolacyjka + butelka wina = miły wieczór razem. M....wrócił w końcu (baaaaardzo się z tego Cieszę bo się za nim stęskniłam) przywiózł prezenty:-))))najbardziej mi się podobała Lipfinity Maxfactora w kolorze.....hmmmm, którego nigdy bym sama nie miała odwagi kupić:-))))kolor bardzo walentynkowy....ma fantazję facet;-) Jeśli chodzi o dietę to się trzymałam ale ta kolacyjka nie była szczególnie dietetyczna. Zrobiliśmy spaghetti z krewetkami, czosnkiem i piri piri na oliwie z pietruszką i parmezanem. Oliwy była 1 stołowa łyżka....ale ten parmezan-bomba kaloryczna. No cóż pyszne to było:-) i same afrodyzjaki;-) Muszę dziś nadrobić brzuszki. Zapisana jestem do grupy kratkujących. Trzeba spiąć poślady. Wczoraj było 310......dziś musi być więcej:-D
zrobiłam 420!!!jestem z siebie dumna, zrobiłam zdj brzucha....za 2 tyg. porównam.
strefacountry
16 lutego 2012, 07:19Aaa... Ponad 400? bosz...
strefacountry
16 lutego 2012, 07:19Oj tototo... My też walentynki ignorujemy :) Zresztą Rob źle się czuje, ma gorączkę i nie było nam do śmiacia (nawet z walentynek)... Muszę nastroić się na te brzuszki, trochę się opieram bo boli mnie takie coś na plecach - znacie to pewnie, źle się spało, przewiało i takie jedno małe skurczliwe miejsce się robi na plecach a potem boli 2 tygodnie... Ponad 300 brzuszków... To nałóg... Ale piękny ;D
asiuniaz1980
15 lutego 2012, 21:59te kratkowanie i brzuszkowanie to jak nałog!! z kazdym razem chce sie wiecej i więcej:)
pres.de.trente
15 lutego 2012, 13:04Ja też nie przepadam za walentynkami, wychodzę z założenia, że miłość okazujemy sobie cały rok :) A co do koloru Lipfinity Maxfactora - wbrew pozorom mężczyźni świetnie wychwytują niuanse w odcieniach, pasujących do ich kobiety. Pewnie gdy już się oswoisz z kolorem, uznasz, że jest jak stworzony dla Ciebie :) Trzymam kciuki za brzuszki, ja również przymierzam się do brzuszkowania :)
Ciastkowa
15 lutego 2012, 11:19To nie są "specjalne obchody"? Ech... jak dla mnie to były by to jak najbardziej specjalne obchody. Pomarzyć tylko... Cieszę się, że miło spędziłaś wieczór :-)