Poszperałam trochę w internecie bo rzucił mi się wczoraj w oczy mój naszyjnik z bursztynu. Założyłam go i planuję go nosić codziennie bowiem jak wyczytałam bursztyn może ustrzec przed rakiem, jest skuteczny w leczeniu tarczycy, łagodzi stres a także uruchamia naturalne siły naturalne samoleczenia organizmu. Nie wiem czy to prawda ale pomyślałam, że może wzmacniać odporność, na czym mi zależy w obecnych czasach. Łykam co prawda witaminę D od jakiś 5 lat, rzeczywiście mniej choruję ale do tego noszenie bursztynu nie zaszkodzi a może pomóc.
A wracając do poranka to spaliłam na orbitreku 300 kalorii, na wioślarzu 50. Wieczorem odwrócę proporcje w ćwiczeniu na tych sprzętach.
Śniadanie: sok z buraka, marchwi i imbiru, do tego pasztet dyniowy z pomidorem
Obiad: zupa dyniowa i ketogeniczne żeberka w kiszonej kapuście
Kolacja: reszta brukselki z sosem grzybowym
Piosenka, która za mną ostatnio chodzi
sł. Stephen Schwartz, muz. Alan Menken polski tekst: Dorota Kozielska
KIEDYŚ
pamiętam był czas gdy wierzyłam w taki świat gdzie każdy mógł żyć choć tyle różni nas
dziś wiem, co to strach i pogardę ludzką znam lecz gdzieś w głębi serca wiem kiedyś świat obudzi się
kiedyś po setkach wojen łez oceanie przyjdzie ten dzień ludzie odrzucą nienawiść i będą braćmi
kiedyś po setkach bitew bezkresnej krzywdzie przyjdzie ten czas
człowiek musi człowiekiem być będzie żył dając innym żyć
w najsmutniejszych gorzkich chwilach w rozpaczy opadamy z sił
wtedy wraca znów nadzieja że nie musi wciąż tak być
że przecież kiedyś choć tyle dziś krzywdy pogardy dla innych nadejdzie ten dzień
ludzie nauczą się z sobą żyć dawny mrok zniknie z naszych serc
i ten dzień przyjdzie kiedyś wiem
.
Edit: wieczór: 220 wioślarz, 100 orbitrek