Siedem dni za mną! Minął dokładnie tydzień od rozpoczęcia 30Day Shred! Jeszcze tylko 3 dni trening z 1 poziomu i zacznę drugi, jest cięższy, bo już kiedyś do niego doszłam. Ale tym razem dotrwam do trzeciego, a potem do końca! Do tej pory nie zrobiłam ani jednego dnia przerwy od treningu, nie ma że boli, że jestem śpiąca, że ciężki dzień, miesiączka, czy ból głowy. Robiłam sobie wymówki już wystarczająco długo. A taki 30minutowy trening, to nie jest wspinanie się na szczyt Himalajów, to trening, który robię dla siebie, swojego ciała, zaczęłam, bo mam wyznaczony cel i zamierzam go osiągnąć. I ten trening ma mi w tym pomóc, więc dlaczego miałabym go nie wykonywać? Chyba tylko z własnej głupoty=lenistwa.
Dzisiaj znowu upał, poszliśmy nad jezioro i było cudownie, oby więcej takich dni. <3
Menu:
śn: jogurt naturalny z płatkami owsianymi, połówką banana, malinami i borówkami
IIśn:bułka ziarnista z sałatką, szynką i pomidorem
ob:zupa kalafiorowa
pod: serek Danio z połówką banana, borówkami i malinami
kol: bułka wieloziarnista z almette, szynką i pomidorem
Trening:
- 30Day Shred #7
- 10min nogi
- coś na brzuch
Trzymajcie się cieplutko, trzymam kciuki za wszystkie walczące o swoje ciało! :*