Hello!
Zaczął się grudzień! Mój ulubiony miesiąc w roku, a u mnie wszystko zaczyna powoli podupadać. Ja jednak powiedziałam sobie "o nie, nie ma tak łatwo! pracowałaś nad tym, co jest teraz i nie możesz tego zepsuć. Mało tego, masz jeszcze bardziej pracować, żeby efekty były jeszcze większe.Niech wszystkim tym, którzy w Ciebie nie wierzyli szczęki opadną, kiedy Cię zobaczą". Mówiąc to wpadłam na genialny (mam nadzieję) pomysł: założę pamiętnik ! Otworzyłam szybciutko komputer i założyłam to oto konto. Mogę powiedzieć, że jestem więcej niż pewna, że będzie to dla mnie ogromną motywacją do działania, chociaż moja motywacja wcale zła nie jest, ale zawsze przyda się ta dodatkowa :) Dzięki temu pamiętnikowi będę się pilnować, bo przecież wstyd będzie tutaj pisać, że obżarłam się jak prosiaczek i nie mogę się przez to ruszyć z kanapy
A teraz czas na moją krótką historię. Będę się starała nie rozpisywać, bo zdaje sobie sprawę, że niewielu osób to interesuje
W sumie odkąd sięgam pamięcią zawsze byłam osobą "przy kości", jednak nigdy się tym do końca nie przejmowałam, do czasu kiedy nie poszłam do piątej klasy szkoły podstawowej, a właściwie do czasu jej drugiego semestru (ale szczegóły nie są ważne). Przypuszczam, że wtedy przy moim 160 wzrostu ważyłam około 65 kg. Była to dla mnie tragedia, bo przecież wszystkie dziewczyny wokoło mnie były takie szczupłe, a ja wyglądałam jak wieloryb... Wtedy to zaczęły się wszelkie "diety cud", były nawet głodówki. Trwało to do połowy pierwszej klasy gimnazjum. Jak łatwo się domyślić moja waga ciągle się wahała. Raz było w normie, ale zaraz po tym gwałtownie wzrastała. Zdecydowanie nie było to dla mnie dobre, ale jeszcze wtedy tego nie rozumiałam. W pierwszej klasie gimnazjum moja waga stanęła na 69 kg. Stwierdziłam, że NIGDY nie uda mi się schudnąć, więc zrezygnowałam i żyłam tak jak chciałam. Było tak do czerwca tego roku, kiedy to na wadze zobaczyłam prawie 74 kg !!! Nie przypuszczałam, że się tak spasłam, bo inaczej tego nazwać nie można. Oczywiście widziałam, że moja sylwetka nie jest dobra i nie wyglądam tak jak kiedyś, ale myślałam, że tylko mi się tak wydaje (oczywiście teoria zepsutego lustra :D ). Wtedy coś we mnie pękło i postanowiłam schudnąć, jednak tym razem zdrowo. Starałam się coś w sobie zmienić, co wychodziło przyznam się szczerze różnie, ale w rezultacie ważę teraz 64.5 kg (stan z dzisiejszego dnia). Dalej nad sobą będę jednak pracować, bo do tej pory nie zrobiłam tak naprawdę nic konkretnego.
Tymczasem żegnam się z Wami i lecę przeglądać Wasze pamiętniki, żeby ogarnąć, jak Wam idzie :) Do następnego wpisu, pa !
*Mam nadzieję, że nie zanudziliście się na śmierć
agataa122
1 grudnia 2015, 20:37Gratuluję Ci sukcesu, który udało się do tej pory osiągnąć i życzę dalszych sukcesów :) powodzenia
Minionslover
1 grudnia 2015, 21:03Dziękuję bardzo :)
Magiczna_Niewiasta
1 grudnia 2015, 18:15Dobra motywacja, co do historii to wydaje mi sie, ze co druga dziewczyna tu popelnila setki bledow zywieniowych, ktore doprowadzily nas w koncu do zdrowej diety i efektow. Licze, ze bedziesz sie tu spowiadac codziennie ;) Trzymam za Ciebie kciuki, oby Ci sie udalo :)
Minionslover
1 grudnia 2015, 18:19Dziękuję bardzo ! :) Oczywiście postaram się pisać codziennie. Nie wiem, jak to wyjdzie, ale mam nadzieję, że mi się uda :D