Patrzę w lusterko i oczom nie wierzę. Po wciągniętej, wysportowanej lasce zostało wspomnienie. Niestety. Bliżej mi do 62 kg sprzed ciąży niż do 50 przy lekko umięśnionym ciele sprzed roku czy dwóch. 58 kg mówi samo za siebie. I wiecie co, naprawdę tę różnicę widać.
Przyczyna? Mało ćwiczę, prawie nic. I druga: jem słodycze. Całkiem sporo. Mam dość stresującą pracę od 3 miesięcy i niesamowicie chce mi się słodkiego, najbardziej właśnie w chwilach stresu.
Za bardzo szkoda mi tamtej figury, żeby się tym wszystkim nie przejąć. Biorę się za siebie. Każdy jeden zrzucony kilogram jest ok.
dorotka27k
14 sierpnia 2024, 15:24trzymam kciuki ....wracaj na dobre tory ;)))
Milosniczka!
18 sierpnia 2024, 06:12Koniecznie! 😀
AnabelLee
13 sierpnia 2024, 21:42mocno trzymam kciuki - pamiętam, jaką pracę włożyłaś wtedy po ciąży, zwłaszcza jeśli chodzi o ćwiczenia. Na pewno się uda! Super, że pracujesz. To daje Ci niezależność.
Milosniczka!
18 sierpnia 2024, 06:13Dzięki za ciepłe słowa 😀 raz się udało, uda się drugi. Teraz będzie może trudniej, bo dużo pracuję, ale zrobię, co się da
niunius100
13 sierpnia 2024, 19:55Wtedy dałaś radę dasz i teraz ☺️
Milosniczka!
18 sierpnia 2024, 06:13Dziękuję 😀