Jestem przed okresem i wszystko mnie wkurza. Wczoraj mało się nie popłakałam, bo w trakcie gotowania zupy okazało się, że nie mam marchewki. Tylko kobiety to zrozumieją.
Czwartek
Trening wytrzymałościowy na zajęciach, ogień! Zegarek chyba za mną nie nadąża, bo lało się ze mnie, a on policzył mi tylko 281 kalorii. Były 4 rundy wytrzymałościowe, praktycznie takie same, podczas drugiej pokazywał tętno poniżej 100, a podczas czwartej 201. Więc coś mnie skubaniec oszukuje. 45 minut, 280 kalorii.
Piątek
Nadludzkim wysiłkiem zmusiłam się do cardio przed telewizorem, gdy Ola spała, bo strasznie mi się nie chciało. Skończyłam po 65 minutach, gdy dobiłam do 500 kalorii. Żałowałabym, gdybym nie poćwiczyła, bo spała wyjątkowo długo.
Ale wiatr. Nie ma mowy o spacerkach.
ambus
19 lutego 2022, 13:18Kobieta kobietę zrozumie😁 U nas też leje i wieje także kisimy się w domu. Tobie się nie chciało? Tobie zawsze się chce. Ty jesteś chodzącym ruchem🤣
Milosniczka!
19 lutego 2022, 13:20Strrrrrasznie mi się nie chciało 😀
ambus
19 lutego 2022, 13:36To przez tą marchewkę🤣
dopamina-12
18 lutego 2022, 19:43Rozumiem numer z marchewką! Ja 3 dni temu płakałam bo sklepikarz nie sprzedał mi czekolady w pół do 1 w nocy 🤣🤣🤣🤣🤣🤣 cóż miesiączka.