Przyglądam sie sobie codziennie i bardzo niepodoba mi sie to co widzę ... chodzi rzecz jasna o brzuchol jak bania. Ale tym razem jest jednak inaczej, tym razem w sensie przy kolejnej próbie odchudzania. Do tej pory kiedy po powiedzmy 2 miesiącach ascezy widziałam to co teraz - czyli brak piorunujacych postepów - zawsze odpuszczałam załamana jeszcze bardziej ,że to sie poprostu nie da. I w najlepsze na poprawe humoru zajadałam się niezdrowościami. I pewnie tez dzieki temu doszłam do wagi do jakiej doszłam. Tak czy tak teraz jest inaczej. staram sie cały czas pamietac o tym co osiagnęłam - mam już mniejszy rozmiar, wchodzę w stare jeansy w końcu to sooper jest. Wiem ,że jeszcze długa droga przedemną ale nie mam juz głupich pomysłów pt. schudnąć 14 kg w 14 dni :) Teraz nie jest z tym sama!
Wogóle to dopiero od momentu kiedy prowadze tu dziennik zaczełam jawnie nazywać to co robie odchudzaniem. Wcześniej na każde pytanie czy się odchudzam odpowiadałam stanowczo nie ,że conajwyzej zdrowo jem. Poprostu bałam sie ,żę nie wytrzymam w tych postanowieniach i za tydzień lub dwa wróce do punktu wyjścia i będzie mi wsyd zwyczajnie. Teraz już się niczego nie boję. A świadomośc ,żę jak przestane będzie mi wstyd dodatkowo mnie motywuje. W domu w szafce herbaciano kawowej od dwóch tygodni przesiaduje Snickers , patrze na niego codziennie przyrzadzajac herbatę i wiecie co? Kompletnie nie mam ochoty go zjeść. Im dłuzej tam lezy tym mi przyjemniej :))
grubelek1978
14 marca 2013, 18:44Herman ukaże się po sobocie ...
Tazik
14 marca 2013, 13:37Ten Snickers jest Twoim trofeum !! I przypomina, że z każdym dniem jesteś coraz silniejsza! :)) Super! I na pewno piękniejesz z każdym nowym dniem! :))
grubelek1978
14 marca 2013, 12:54a niech się pleśnią pokryje każdy batonik... :) ja muszę sama przed sobą chować w skarbonkach - słodzonkach, wszelkie słodycze, jak jestem między znajomymi to jest mi lżej bo mnie upominają żebym nie jadła :) ja się naburmuszę, a po chwili mi przechodzi i jestem wdzięczna, że mi przypominają o tym iż zeżreć nie powinnam ...
Mileczna
14 marca 2013, 12:25dzieki wszystkim wam za miłe słowa :)
Rubakota
14 marca 2013, 12:14Hej, odnośnie Twojego komentarza: 6 tygodni to ja jestem na odwyku od słodyczy i gazowanych napoi a nie na odchudzaniu :) te 14 kg to mniej lub bardziej heroiczna walka od czerwca 2012... Jeżeli chodzi o spotkania... pracuję w nadzorze budowy A-1 i u nas NAOKRĄGŁO są w kuchni pootwierane paczki ciastek, które wrednie pachną. To jedyny dyskomfort na odwyku. W domu tak jak u Ciebie w szufladzie słodyczowej czeka na mnie toffifi, pudełko michałków i I love milka, które mnie kompletnie nie biorą. Co innego gdyby M je otworzył i stałyby otwarte.... oooooooj wolę nie sprawdzać co by było z moim postanowieniem :|
maniuraaaaa
14 marca 2013, 12:08lubie czytac takie wpisy
Ragienka
14 marca 2013, 12:04I tak trzymaj:)
NigdyNieKochalam
14 marca 2013, 12:03Rewelacja Kochana. ;* Uwielbiam czytać takie wpisy.. ;) Bardzo mądre słowa i bardzo mądre podejście. ;* Przy takim właśnie podejściu tylko patrzeć jak staniesz się wymarzonym ideałem... ;) Pamiętaj, że jestem z Tobą i 3mam za Ciebie kciuki. ;**