hello tak mi wpadla mysl zeby podzielic sie z Wami moimi doswiadczeniami..otoz zaczalem palic w LO i palilem sobie spokojnie 2 lata...doszedlem do paczki mocnych dziennie...a przy jakiejs imprezie druga paczka szla:) pozniej rzucilem na 2 tyg i wrocilem..pozniej na 3 miesiace i wrocilem..ponziej na rok i wrocilem..pozniej znowu na rok i znowu wrocilem:) chce Wam uswiadomci ze mimo ze z latwoscia przestawalem palic to jednak wracalem...teraz juz wiem dlaczego i wiem juz ze nigdy nie wroce:
Chce wam polecic swietna ksiazke - Allen Carr "Łatwy sposób na rzucenie palenia" - książka dość nudno sie zaczyna ale potem jest bardzo ciekawa, uświadomila mi kilka rzeczy, do niektórych sam doszedłem już wcześniej...a niektore są całkiem nowe!! słowem pomogła mi..nie pale juz 43 dni i już nigdy nie zamierzam palić.jestem z tego powodu szczesliwy!!:)
A teraz o diecie...
sniadanko: bulka z tunczykiem, pomidorem i mleko z otrebami
II sniadanie: sok multiwitamin, mleko
obiad kasza salata pieczen buraki,
podwieczorek: banan
kolacja - zupa z Vifona czerwona (niepowinienem juz jej jesc ale jednak..)
podsumowując jestem zadowolony z tego dnia ..a jutro będzie jeszcze lepiej:)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
traszkaneda
16 lutego 2008, 16:06no i nie ma go... chlip chlip...
traszkaneda
10 grudnia 2007, 19:02a Ty gdzie sie podziewasz?? i do traszki kochanej nie zagladasz juz... oj zranniles mnie Shrek, zraniles wrecz na wskros... no i dluuuuuugo Cie nawet u siebie nie bylo... a wiesz ze bedziesz wujkiem Hani?? bedziemy miec z miskiem corcie :) odezwij sie jak wrocisz a tymczasem borem lasem pozdrawliajut
ernia
19 listopada 2007, 14:11i ja planuje palenie rzucic. jak nie uda mi sie samej siegne po ta ksiazke :)
patricia75
8 listopada 2007, 20:18Z kostką już lepiej, ale jeszcze nie mogę ćwiczyć. Ja zdolna jestem i zawsze sama robię sobie krzywdę i to w domu. Tym razem też. Po prostu usiadłam na wykręconej nodze. Normalka:)
Sasori
30 października 2007, 16:48no ja to wszystko wiem tylko, że jak jem to o tym nie myśle.... a słodycze, jasne, że daleko na nich nie zajade, ćwicze silną wole ale ostatnio poległam :P ehh
Sasori
30 października 2007, 15:56" smakuje mu wszystko co niezdrowe a niesmakuje zdrowe" - hehe.. skąd ja to znam :) powodzenia w walce z brzuszkiem ;) pozdrawiam
agulek99
30 października 2007, 15:13ja już 22 nie palę mam nadzieję że już więcej nie zapalę
agulek99
30 października 2007, 15:13ja już 22 nie palę mam nadzieję że już więcej nie zapalę
agulek99
30 października 2007, 15:13ja już 22 nie palę mam nadzieję że już więcej nie zapalę
patricia75
30 października 2007, 12:33A gdzie konkretnie jedziesz do Hiszpanii? Ja mam związki z Katalonią. Tam właściwie nie ma odpowiednika naszego radosnego śniadania wielkanocnego czy lanego poniedziałku... W domu jest to właściwie zwykły dzień. Wiem że w Katalonii w poniedziałek wielkanocny dzieci od ojca chrzestnego dostają taki specjalny tort Mona, ale nie miałam okazji zobaczyć na własne oczy. Natomiast w niedzielę palmową idą święcić palmy, ale to prawdziwe palmy:) Tzn. związane palmowe liście jakoś tam ozdobione. No i przez cały tydzień można oglądać procesje, słuchać bębnów, muzyki. Wszystko bardzo okazałe, ale poważne... I robi wrażenie. W każdym razie Wielkanoc obchodzi się bardziej na ulicach niż w domach. To nie jest wesołe święto. Ja właściwie wolę naszą polską Wielkanoc i nasze polskie Boże Narodzenie, choć gdybym miała wybierać między ich Wielkanocą a Bożym Narodzeniem to wybrałabym właśnie Boże Narodzenie razem z pięknie obchodzonym 6 stycznia (Dia de Reyes Magos czyli Dzień Trzech Króli). Jeśli jedziesz do Katalonii to może załapiesz się na obchodzone 23 kwietnia święto Sant Jordi... To takie katalońskie Walentynki, ale niezwykłe... We wszystkich miastach jest wielki kiermasz książki połączony z masową sprzedażą kwiatów... Cudownie iść ulicą pełną ludzi, książek i kwiatów.... Tego dnia dziewczyna kupuje swojemu chłopakowi książkę, a chłopak swojej dziewczynie różę (choć ja chętnie wzięłabym niezależnie od róży książkę też). Oczywiście zwykłe Walentynki lutowe wiele osób także obchodzi... Do dziś pamiętam jak w połowie lutego latałam lekko ubrana (Gdzieś tam w lutym umieściłam nawet zdjęcie w pamiętniku na Vitalii), a na swojej drodze napotykałam ludzi w krótkich rękawkach:) Dla Polki to lekka abstrakcja:)
BonneFee
30 października 2007, 11:04no no.. spokojnie.. jak do tej pory to mam nadwage a na niedowage trzeba mi jeszcze troche poczekac i ciezko pracowac ;) pozdrawiam ;***
ewulas
30 października 2007, 10:28No hej kolego ,rzucę ,rzuce:)musze się tylko w sobie zebrać:)zostawiam Ci fajny kawał...:) Prezes firmy pyta pracowników, co kupili sobie za trzynastą pensję. Zaczepia dyrektora: - No i jak tam, dyrektorze? Co pan sobie kupił za trzynastkę? - Nowiutkie Audi A8 - A resztę? - Ulokowałem na koncie w banku szwajcarskim. Podchodzi do kierownika: - Na co pan wydał trzynastkę? - A kupiłem używanego poloneza... - A resztę? - Wrzuciłem na książeczkę oszczędnościową. Podchodzi wreszczie do pracownika: - Co pan sobie kupił za trzynastkę? - Kapcie. - A resztę? - Babcia dołozyła.
Brzoskwinkaa
30 października 2007, 10:06zachowuje się jak smarkaty sześciolatek. Gdybyś poczytał kilka-kilkanaście moich ostatnich wpisów zauważyłbyś, ze choruję... A nie będę Ci się tłumaczyć... Z reguły faceci nie rozumieją takich spraw- no moj chłopak rozumie... moj tata... Dla mnie 1.400 to naprawdę duza suma! I niestety wszystkie moje problemy mnie przerastają. Tu nie chodzi tylko o uczelnię, ale o wszystko! Słyszałeś może o depresji, o zaburzeniach?
gosiasek
30 października 2007, 07:59pewnie przez przypadek ci się nacisneło w prawym górnym rogu. Ale oki na szczescie jest dobrze :) Widze że dietka ci idzie :*:) Ciesze sie bardzooooo :) ciesze sie ze chcesz skonczyc z tym paskudnym nałogiem, trzymam mocno kciuki :) A powiedz mi czy droga ta ksiażeczka ? bo może mój teściu by wkońcu rzucił.
patricia75
30 października 2007, 07:28Gratuluję:) Ja uważam, że moim największym błędem życiowym było rozpoczęcie palenia, a największym sukcesem jego rzucenie. Paliłam 2-3 paczki dziennie, mój kot (bierny palacz) ma raka płuc. Wielokrotnie rzucałam, ale miałam to jakoś nieprzepracowane. Udało się dopiero, gdy zbudowałam sobie silną motywację, a papierosy połączyłam wyłącznie ze złymi skojarzeniami. Nie palę jakieś 3,5 roku, nie ciągnie mnie, a dym bardzo przeszkadza. Jeszcze raz gratuluję mądrej decyzji i pozdrawiam:)
BonneFee
29 października 2007, 21:4853kg przy 1,63cm wzrostu to akurat :)) poza tym jesli masz inne poglady na ten temat to chetnie poslucham/poczytam :P zapraszam wiec 978782
ewulas
29 października 2007, 20:08Hejka, ja właśnie myśle o rzuceniu palenia....!Myśle o tym o tygodnia jak na razie źle mi idzie.......pozdro:)
BonneFee
29 października 2007, 19:21nie jest zle!! tylko nie rozumiem dlaczego chcesz schudnac az tak duzo! :> poza tym zeby zgubic brzuszek wystarczy cwiczyc :P probowales a6w? :> pozdrawiam serdecznie :*