Prawie koniec miesiąca i jakby nie patrzeć jesteśmy w połowie roku... Pamiętam jakby to było wczoraj- obudziłam się 1-go stycznia pełna podekscytowania że zaczyna się nowy rok, tyle planów i zmian. Jestem w połowie i muszę przyznać że nie jest najgorzej ale wiele jeszcze pracy przede mną. W dalszym ciągu walczę ze słodyczami i ehh jestem na siebie bardzo zła. Trzy tygodnie eleganckiego trzymania się w ryzach a w tym tygodniu lekko popłynęłam.. ALE! Już wracam na prostą, strząsam z siebie pył i ruszam do przodu.
Waga dzisiaj pokazała 58,6 ale jestem na 100% pewna że jutro będzie dużo wyższa.
W sobotę przebiegałam 10 km ! I to bez marszy Od jutra planuję wprowadzić post przerywany. Swoje okno żywieniowe chciałabym mieć w godzinach od 10-18. Wracam koło 18 do domu i wtedy chciałabym poćwiczyć , skończyłabym gdzieś o 19 i nie wiem co mam zrobić z posiłkiem po treningowym... zrezygnować z niego? Czy przesunąć okno? Muszę jeszcze o tym poczytać....
Co do ćwiczeń- miałam już kilka podejść do Insanity. To będzie (mam nadzieję) ostatnie i ukończone sukcesem Zazwyczaj zawieszam się w drugim tygodniu. Jestem osobą która musi mieć z góry narzucony i rozpisany plan a Insanity właśnie takowy posiada.
Chciałabym być bardziej systematyczna w dodawaniu wpisów do pamiętnika, aby mieć w przyszłości wgląd w drogę którą przebyłam. Najważniejsze jest to że jestem pozytywnie nastawiona do nadchodzących tygodni, staram się traktować siebie z miłością i wymagać tyle ile na daną chwilę jestem w stanie zrobić.
A oto hit tego tygodnia: Curry z ziemniakami, ciecierzycą i jarmużem + dużo zieleninki. Jestem zakochana w tym przepisie klik
Dzisiejsze śniadanie:
Smoothie bowl:
- mleko ryżowe
- nektarynki
- owoce mrożone
- otręby
- kiwi
- jagody gojii
Pozdrawiam Serdecznie
xoxoxo
Miffed