Witajcie!
Nie, to nie kolejna dzidzia w drodze. To mąż :) W końcu i on doszedł do wniosku, że solidnie i z pomocą z zewnątrz należy zabrać się za zmianę wyglądu. Wykupiliśmy dietę i teraz mam nadzieję na naprawdę niezłe efekty bo przecież razem będzie raźniej.
Od zeszłego roku niestety przybyło mi 5 kg i mimo, że staram się nad sobą panować to jednak nie udaje mi się powrócić do wagi 60 kg. Główny błąd jest taki, że przestałam ćwiczyć... nie wiem gdzie się podział mój zeszłoroczny zapał, ale bardzo bym go chciała odzyskać. Jedyne co trochę mnie tłumaczy to fakt, że zaczęłam do pracy jeździć rowerem. Nie z domu, bo miałabym do pokonania w jedną stronę jakieś 25 km, ale 10 km dziennie robię. Codziennie. Poza dniami deszczowymi. I korzystam z veturilo - wspaniała sprawa :)
Mąż zaczął biegać :) ja się dołączę jak przez tydzień teraz będziemy mieć dziadków, którzy zaopiekują się w tym czasie naszymi bąbelkami.
We wrześniu wakacje. Mamy mało czasu, żeby coś zmienić, ale najważniejsze już za nami - zaczęliśmy!
Mileczna
5 sierpnia 2014, 14:26oj takie wiesci to mnie ciesza podwójnie...tym bardziej ze moj tez doszedl do takiego wniosku i jest bardziej konsekwentny momentami odemnie :))))) diete planuje wykupic jak juz znajdziemy mieszkanie i zaczniemy zyc normalnie :))))
bea3007
4 sierpnia 2014, 08:15Powodzenia Madziu
zaga24
30 lipca 2014, 11:37no powodzenia MAdzia dla Was!
lukrecja1000
30 lipca 2014, 10:38Powodzenia wspolnym dazeniu do celu:)pozdrawiam serdecznie moja kochana Warszawe!
Magduch2014
30 lipca 2014, 10:36Powodzenia!! Wspierająca osoba obok dużo daje:) 3mam kciuki:) miłego dnia:)