Po 2 dniach folgowania sobie z jedzeniem staram się wrócić na właściwe tory. Oczywiście nie zjadłam nic, co by mogło poszkodzić małemu, ale jakoś miałam ostatnio wielkie zachcianki na coś słodkiego, słonego -na cokolwiek byleby ruszać żuchwą... Dziś staram się nad sobą panowac i jakoś mi to wychodzi bo póki co nic nie podjadłam między posiłkami. Wczoraj rowerek też zaliczyłam, pomału, po trochę, będę coraz dłużej jeździć, tak, jak przed ciążą. Najwazniejsze to się nie zrazić, że za ciężko, że zakwasy czy cokolwiek innego. Mąż mi dopinguje leżąc na kanapie. Wczoraj miałam kryzys z pokarmem bo pomimo,że na macierzyńskim to wciąż jakieś telefony z pracy i sie denerwuję. Dziś już lepiej, mały cycoch właśnie śpi najedzony a ja? a ja nie chudnę od karmienia :( jak inne to robią? nie mam pojęcia!!! Jedno jest pewne - trochę się oczyszczę bo piję ok 4,5 l wody dziennie żeby mieć czym karmić. Jakby mi ktoś kiedyś powiedział,że wypiję tyle w ciągu jednego dnia to bym mu postukała w czoło... :)
Zrobiliśmy dziś sobie też z synkiem szybki spacerek (szybki w sensie tempa bo chodziłam z godzinę). Świeciło piękne słonko i aż żal było siedzieć w domu!
zaga24
12 lutego 2013, 19:12MAdzia daj sobie czas wszysko swoim toprem, pozatym waga i tak piekna ! jestemz Tobą jakbvy co