właściwie to zabiły mnie piątkowe dywany i sobotnie latanie na mopie...ubieranie choinki, walka z kartonami o sprzątaniu piwnicy nie wspomnę...
poprosiłam Córcie by zdjęla mi firanke w kuchni... i nie miałam siły wleźć by umyć okno... umyła je za mnie... a tak bardzo chciałam wczoraj wypucowac kuchnie... no niestety organizm się zbuntował... nie pomogły przeciwbólowe tablety... dziś niby ciut lepiej, ale.... było juz duuuzo lepiej... echhhhhhhhhhhhh
wyciągne dziś moje laski na zakupy do Decatlona... może wieczorem ogarne kuchnie do końca....
na wage nie wchodzę ... dzietkowo... tak se... cycuchy mam jak po operacji plastycznej znaczy się ze jutro pojutrze bedę znów cierpieć;)