weszłam na wagę przed tą moją dzisiejszą głodówką coby jutro wiedzieć ile miałam w brzusiu słodkości... a tu taka niespodzianka. Waga pokazała 58,8... ;) no cud, stał się cud :D
nie ruszam się prawie wcale, właściwie to nie obżeram się, ale czekoladki, ciasteczka, pierniczki poszły w ruch i w sobotę i w niedziele:(
no nie rozumiem swojego organizmu... ile razy było tak że się człowiek katował a waga ani drgnęła... hmmm a może to ta herbata z pokrzywy... no nie ogarniam ;)