...ech coś się ze mną dzieje złego...
w weekend było bardzo aktywnie, bieganie, ćwiczenia, basen, ale też.... żarcie, picie... achhhh
może to tylko głupie tłumaczenie ale od czterech dni pochłaniam wszystko co się rusza tłumacząc się tym, że mam głodzillę przez zbliżajacy się okres... na wagę nie wchodzę, bo po prostu się boje... myślę ze będzie ok.51,5 :(
a bylo tak piknie... nawet zmienilam pasek na 48kg ...........
dziś zdżarłam 2 grahamki, jogurt jogobella, 6 kabanosów (masakra tak bardzo chcialo mi się mięcha).... to do godziny 15tej...
po powrocie do domu wciagnęłam piers z kurczaka z sałatą lodową, papryka i rzodkiewką... jakbym udawała ze wcześniej nic nie jadłam...
ok 19tej wtedy gdy powinnam zjeść kolacje zdżarłam 2 pettiberry z nutellą... czuje się wielgaśna........................................... :( :( :(
no i najgorsze... wczoraj i dziś zero ruchu.... pozostały tylko zakwasy po weekendzie.... (a było tak pięknie)....