No cóż miałam dziś dość poważny problem. Mój umysł chciał ćwiczyć, ale ciało niestety odmówiło posłuszeństwa. Bolały mnie plecy i mięśnie skośne brzucha, które rozciągnęłam przy wczorajszych boczkach z Tiffany. Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo rozciąganie i ćwiczenie tych mięśni jest pomijane w różnych treningach, czy nawet podczas rozgrzewek na wf. Boki bolą mnie niesamowicie, poczułam naprawdę, że mam te mięśnie. Dzisiaj ponownie powtórzyłam boczki z Tiffany, jednak z obawy przed zbyt dużymi zakwasami i broń Boże kontuzją wykonałam tylko te ćwiczenia. Po czterech dniach diety i ćwiczeń stanęłam na wagę i proszę tylko 78,5 kilograma. Juchu jestem wielka i przede wszystkim dumna z siebie. Jutro uczczę to dwiema wielkimi pomarańczami, koniec ze słodyczami.
Śliczny brzuch, piękne ciało na zdjęciach. Mam nadzieje, że wkrótce ja będę tak wyglądać. Nie poddam się tym razem w tej walce. Wygram i będę zwyciężczynią. I AM THE CHAMPION.
Najważniejsze jest by motywować się samemu.