Dziś byłam na spacerze.Piękna pogoda,Mewa zadowolona, bo od jutra na 5 dni wolnego. No czego chcieć więcej? Spaceru!!
I wyszłam. I uciekła mi ochota na cokolwiek.Z resztą często tak jest.
Mam wrażenie ,że każdy się na mnie patrzy. Nic w tym dziwnego, bo ja też patrzę na ludzi idąc ulicą, lecz ja mam wrażenie że oni patrzą i myślą: jaka słoniowata!Tak słoniowata.Zawsze mówiłam,że wśród słoni jestem najpiękniejsza.To jest następny błąd jaki popełniam.Nie akceptuje siebie, swojego ciała, myślenia , wszystkiego co się mnie tyczy.
Na dzień dzisiejszy nie akceptuję, ale był czas,że szczerze się nienawidziłam. Wprost gardziłam sobą.
Teraz jest trochę inaczej.Słowo nienawidzę zastąpiłam nie akceptuję.Pogodziłam się z niektórymi rzeczami, ale nie do końca tak naprawdę jestem zadowolona.Potrafię zrozumieć niektóre rzeczy, które do tej pory nie chciałam pojąć.
Akceptuję fakt,że moje biodra są szersze od tali o około 30 cm i zawsze będą szersze bez względu na to ile będę ważyć.Ale nie podoba mi się,że właśnie nadwaga osadza się przede wszystkim w dolnych częściach ciała co sprawia, że naprawdę jestem szeroka.
Jestem świadoma,że nie schudnę w ciągu tygodnia tylko kilku tygodni, lecz gdy mam jakiś problem lub nie potrafię odmówić i zjem to wtedy wali się cały świat i wtedy jem do oporu bo przecież i tak wszystko zaprzepaściłam:( wtedy to już naprawdę siebie nienawidzę.
Nie mogę pogodzić się z tym,że moja nadwaga spowodowała wycofanie się z życia towarzyskiego. Nie lubię chodzić gdzie jest wielkie skupisko ludzi. Powoduje to strach, wstyd i przyprawia prawie o płacz.
a już najbardziej denerwują mnie ludzie , którzy oceniają mnie na podstawie wyglądu. ale tego nie będę komentować bo nie ma sensu.
I wyszłam. I uciekła mi ochota na cokolwiek.Z resztą często tak jest.
Mam wrażenie ,że każdy się na mnie patrzy. Nic w tym dziwnego, bo ja też patrzę na ludzi idąc ulicą, lecz ja mam wrażenie że oni patrzą i myślą: jaka słoniowata!Tak słoniowata.Zawsze mówiłam,że wśród słoni jestem najpiękniejsza.To jest następny błąd jaki popełniam.Nie akceptuje siebie, swojego ciała, myślenia , wszystkiego co się mnie tyczy.
Na dzień dzisiejszy nie akceptuję, ale był czas,że szczerze się nienawidziłam. Wprost gardziłam sobą.
Teraz jest trochę inaczej.Słowo nienawidzę zastąpiłam nie akceptuję.Pogodziłam się z niektórymi rzeczami, ale nie do końca tak naprawdę jestem zadowolona.Potrafię zrozumieć niektóre rzeczy, które do tej pory nie chciałam pojąć.
Akceptuję fakt,że moje biodra są szersze od tali o około 30 cm i zawsze będą szersze bez względu na to ile będę ważyć.Ale nie podoba mi się,że właśnie nadwaga osadza się przede wszystkim w dolnych częściach ciała co sprawia, że naprawdę jestem szeroka.
Jestem świadoma,że nie schudnę w ciągu tygodnia tylko kilku tygodni, lecz gdy mam jakiś problem lub nie potrafię odmówić i zjem to wtedy wali się cały świat i wtedy jem do oporu bo przecież i tak wszystko zaprzepaściłam:( wtedy to już naprawdę siebie nienawidzę.
Nie mogę pogodzić się z tym,że moja nadwaga spowodowała wycofanie się z życia towarzyskiego. Nie lubię chodzić gdzie jest wielkie skupisko ludzi. Powoduje to strach, wstyd i przyprawia prawie o płacz.
a już najbardziej denerwują mnie ludzie , którzy oceniają mnie na podstawie wyglądu. ale tego nie będę komentować bo nie ma sensu.
czerwonaporzeczka
30 czerwca 2010, 22:54Mewko Kochana, wiem dokładnie co czujesz. Też nienawidziłam siebie i też nie potrafiłam wyjść z tego błędnego koła odchudzania, załamywania, tycia, nienawiści, rozpaczy... Dlatego musisz, po prostu musisz zacząć walczyć o siebie. Ja miałam taki moment, że wkurzyłam się na wszystkich ludzi, właśnie za to, że oceniali po wyglądzie. Pomyślałam sobie: pier*olę was wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Moją wewnętrzną agresję którą wcześniej kierowałam na siebie, wylałam na wszystkich, którzy mną pomiatali, naśmiewali się, poniżali. Oczyściłam się wewnętrznie z tego złudnego poczucia, że niby ktoś inny mógłby być ważniejszy ode mnie samej! Nie Kochana! To Ty jesteś najważniejsza! To Ty znasz siebie najlepiej i spędzasz ze sobą 100% czasu od urodzenia do śmierci. I nikt, NIKT nie jest lepszy od Ciebie, ani nie ma prawa Cię osądzać. Dlatego, najważniejsze to mieć wszystkie opinie w d*pie i zacząć zmiany tylko i wyłącznie dla siebie. A pierwszą z nich niech będzie spojrzenie w lustrze we własne oczy i zrozumienie jak bardzo je kochasz...
ancra
30 czerwca 2010, 19:55mam ochote Ci nakopac ile wlezie! Mysle, ze sie uzalasz nad soba i litujesz niemilosiernie. Owa litosc rekompensujesz sobie potem jedzeniem do woli,. Potem zaczyna sie zlosc na sama siebie i kolko sie zamyka. A przeciez mi sie wydaje, ze jestes osoba bardzo wartosciowa i silna. Czemu Ci brak wiary w siebie? Co takiego sie stalo, ze nei ufasz sobie, swojemu organizmowi i swojej sile? Kiedy po przeczytaniu postu popatrzylam na Twoj pasek, rozczarowalam sie. Przeciez tam zamiast glupich paru kilogramow powinno b yc znacznei wiecej. Przeciez Cie na to stac. Jesli chcesz kopniakow, napisz do mnie. Bede Cie wspierac. Ale juz nie ublizaj sobie, tylko stan przed lustrem i usmiechnij sie do siebie i glosno powiedz - dosc z litoscia. dam rade, chocby na zlosc tym, ktorzy w to nie wierza. pozdrawiam