Nie było mnie długo, ale odchudzanie stało się obsesją. Nie myślałam o niczym innym jak tylko o tym że musze być mniejsza i mniejsza i lżejsza i tak w koło. Każda osoba wyglądała w moich oczach lepiej ode mnie, ja siebie widziałam jako wielką kulę sadła...
Mój humor był uzależniony od tego co pokazała waga. Mniej=szczęscie i cudowny dzień. Więcej= depresja, brak chęci do życia, cały dzień podły nastrój.
W porę się zreflektowałam, postanowiłam że nie mogę tak dłużej. Nie wychodziłam z domu bo bałam się że przytyje bo będę zmuszona zjeść coś co wg mnie było zakazane, bałam się ze wyjscie zakłóci porę posiłków. O mało co nie straciłam chłopaka. Moje badania krwi były bardzo złe, a ja sama byłam bardzo słaba. Nigdy o tym nie wspominałam bo się wstydziłam.
Pewnego dnia w wadze wyczerpały się baterię i wtedy obiecałam sobie że nowych nie kupię i tak zrobiłam. Dzisiaj nie wiem ile ważę, ale ciągle kontynuuję zdrowe odżywianie.
Na czas postu nie jem mięsa i cukru, którego i tak unikam. ALe teraz mam kategoryczny zakaz. Święta Wielkiejnocy są dla mnie zbyt krótkie a tak czuję je dłużej przygotowuję się mentalnie. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Post nie jest po to by chudnąć a po to by przygotować się do świąt i poczuć tą całą atmosferę.
W lumpeksie upolowałam za 9 PLN stanik sportowy Nike więc sobie biegam :)
Czuję się świetnie chociaż ciągle mam problem z postrzeganiem siebie. Idę do sklepu i biorę do przymierzenia ubrania w rozmiarze XL lub nawet 44 nie mogę przyzwyczaić się że od teraz jestem eMką :)
Już nie śpieszę się z odchudzaniem, teraz eksperymentuję, jem zdrowo. Ja miłośniczka smażonego mięsa, tłustych potraw jem zdrowo wolę lekką sałatkę niż talerz ziemniaków i smażonej tłustej wieprzowiny.
Sama nie wierzę w to co robię, ale to już jest mój styl życia, a nie przelotna przygoda czy modna zajawka na chwilę. Umiem odmówić słodyczy. Nie jem ich gdy nikt nie widzi. Zamiast ciast z bitą smietaną i kremami jem serniczek z serka homogenizowanego i galaretki i to nie wielkie wiadro tylko małą filiżaneczkę.
Ograniczam gluten, nie pije mleka które mi szkodziło i sprawiało kłopoty żołądkowe.
Z napojów słodkich od czasu do czasu tylko CocaCola Zero.
Ludzie ciągle mnie namawiają na słodycze, alkohol, smażone mięso. I to nawet własna rodzina, ale juz się tym nie przejmuję chociaż nie jest to miłe. Teraz odwracam się na pięcie i już. Ja nikomu nie mam zamiaru narzucać swojego sposobu zycia i nie chce by ktoś mi narzucał swój. ALe jak widać każdy sam musi pojąć jak szerokie jest znaczenie słowa tolerancja.
Idę do przodu zdrowa i piękna
jovanka28
17 marca 2014, 10:51fajnie czytać, źe Ci tak świetnie idzie, zniknęłaś nagle, więc nie było wiadomo, czy wszystkiego nie rzucilaś. A tu super, całkiem nowa Ty :)
vickybarcelona
17 marca 2014, 01:22ps i gratuluje podejscia do odchudzania:)
vickybarcelona
17 marca 2014, 01:21ja tez przez kilka miesiecy sie nie wazylam gdy waga mi sie zepsula, moglam kupic nowa, ale specjalnie tego nie robilam, to byl taki impuls by oduczyc sie od codzienego wazenia:)